poniedziałek, 16 lutego 2015

DROWY - PIEKUŚ 0:3

Jeszcze pięć minut temu byłem pewny,  że wczoraj przegraliśmy walkę o awans do trzeciej ligi inowrocławskich rozgrywek halowej piłki nożnej. Po rzuceniu okiem na aktualną tabelę udostępnioną na ino-online.pl oraz uwzględnieniu z kim gramy pozostałe cztery spotkania (MPK, OŚWIATA, ŚTRAŻ POŻARNA I POGOTOWIE RATUNKOWE - kolejność przypadkowa) stwierdzam, że wszystko jeszcze jest możliwe.
Do rzeczy. Od początku graliśmy nieźle. Spokojnie rozgrywaliśmy, co prawda nie wiele działo się z przodu, ale kilka razy w pierwszej połowie udało się stworzyć jakieś zagrożenie pod bramką rywala. Za to z tyłu graliśmy bezbłędnie, nie wiem, czy choć raz przeciwnik oddał celny strzał. Druga połowa była kontynuację obrazu z przed zmian stron boiska. Z tą różnicą, że 3-4 próbowałem uderzać na bramkę rywala, czym doprowadzałem Kiedziola do niemal szewskiej pasji ;). Oprócz moich wyczynów stworzyliśmy sobie trzy zupełnie dobre okazje do objęcia prowadzeni Niestety nie udało mi się sprawdzić jego granicy wytrzymałości, ponieważ z wydawało się nie groźnej sytuacji wypracowaliśmy sytuację 1:1 dla rywala. O ile wcześniej dwa razy mi się udało obronić strzały, o tyle w tej sytuacji nie sprostałem wyzwaniu. W sumie to była moja ostatnia interwencja w tym spotkaniu. Spróbowaliśmy manewru z Lampim jako rozgrywającym bramkarzem. W sobotę kapitalnie się sprawdził w tej roli i zaliczył dwie asysty, więc byliśmy dobrej myśli. tym bardziej, że szczerze mówiąc gdyby nie ten błąd naszej defensywy to nic nie wskazywało na to, że stracimy gola. Co tu dużo pisać, już jego pierwsza akcja przyniosła gola, tyle, że nie nam ;). Później było już bicie głową w mur i kontry piekarzy, które w końcu dały im trzecią bramkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz