poniedziałek, 4 listopada 2013

Mamy 4 kolejki IV Ligi TKKF w Inowrocławiu za sobą

W miniony weekend skumulowały się dwie kolejki rozgrywek na hali w Inowrocławiu. Trzecią kolejkę zaplanowano na sobotę rano a czwartą, standardowo na niedzielny wieczór. Na prośbę drużyny MPK mecz trzeciej kolejki DROWY zagrały wczoraj, tj. w niedzielę, po zakończeniu czwartej kolejki.

Tak więc zagraliśmy najpierw czwartą kolejkę o 19.05 a około godz. później trzecią ;). Nasz przeciwnik również rozegrał w niedzielę swój sobotni mecz, w którym przegrał 1:2 z Pacio.
Mecz z DROWY - POLPRINT to mecz na szczycie tabeli. Przed weekendem obie ekipy miały taką samą ilość punktów, więc o kolejności decydował bilans bramek, który lepszy mieli drukarze. Spotkanie stało na dobrym poziomie. Obie ekipy pokazały się z dobrej strony, choć drukarze mieli więcej dogodnych sytuacji na zdobycie bramki. W miarę szybko udało się im wyjść na prowadzenie, dzięki czemu mogli cofnąć się na swoją połowę i czekać na nasz błąd. Mroczne elfy grały jednak bardzo dobrze, rozgrywaliśmy swoje akcje w sposób przede wszystkim odpowiedzialny. Na szczęście strata gola nie spowodowała całkowitego odkrycia się. Dużo wymienialiśmy podań, ale im bliżej bramki Polprintu tym szło oporniej. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:1. Po przerwie staraliśmy się zagrać nieco w szybszym tempie, ponieważ zaczął gonić nas czas. Nadal jednak brakowało tego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki. Z kolei nasi rywale bardzo dobrze się bronili i szczególnie w drugiej połowie zaczęli coraz groźniej atakować. Ze trzy sytuacje 1 na 1, czy 2 na 1, zaliczyli jeden słupek (wyciągnąłem się jak Struna, no raczej jak hipopotam, ale co tam, najważniejsze, że udało się zbić tę piłkę :D) oraz najlepszą okazję kiedy przestrzelili z prawego narożnika pola karnego na pustą bramkę (w tym czasie leżałem sobie przy lewym narożniku, broniąc strzał jednego zawodnika zaliczyłbym od razu asystę, gdyby tylko trafił ten drugi ;)). Tak więc okazji na podwyższenie wyniku mieli i to doskonałe. Nam się takich nie udało stworzyć, oddaliśmy kilka strzałów, po których interweniować musiał bramkarz rywali, ale niestety nic nam nie wpadło. Na około 5 minut przed końcem spotkania pada hasło: wycofujemy bramkarza. Pomysł sam w sobie był dobry, tyle, że w tym momencie drukarze mocniej nas nacisnęli i nie mogliśmy opuścić własnej połowy a jak już się nam ta sztuka udała to dostaliśmy kontrę, po której było już 0:2. Do końca spotkania była już wymiana ciosów i w końcu w ostatnich sekundach udało nam się wbić gola honorowego. Wynik 1:2 według mnie jest wynikiem sprawiedliwym, ponieważ choć mecz był wyrównany to jednak z lekkim wskazaniem na Polprint. 
Na szczęście mieliśmy szybką okazję podreperować sobie humory po porażce. Już półgodziny po zakończonym spotkaniu z drukarzami wyszliśmy na boisko. Na przeciw DROWOM stanęła drużyna MPK. Już przed meczem odnosiłem wrażenie, że nasi zawodnicy są pewni zwycięstwa i uczciwie przyznaje, że przez trzydzieści minut nasi rywale oddaje tylko trzy celne strzały i to w samej końcówce spotkania. Dodam, że w barwach naszych przeciwników wystąpił były mroczny elf Arkadiusz Perzyński, który tak bardzo chciał się pokazać, że sędzia ukarał go minutą za niesportowe zachowanie (skąd my to znamy? :P). Tak czy siak ten mecz nie był tak emocjonujący jak wcześniejszy. o ile z Polprintem graliśmy uważnie, to liczbą błędów i niedokładnych zagrań z meczu z MPK można by obdzielić kilka spotkań. W pierwszej połowie okazji na zdobycie bramki było jak na lekarstwo i nawet zdobyty gol nie uspokoił naszej gry. Wydaje mi się, że każdy chciał się wpisać na listę strzelców (ja też :P). Po przerwie wyglądało to już dużo lepiej. Stworzyliśmy sobie mnóstwo okazji do podwyższenia wyniku. Przy stanie 2:0 powinnyśmy strzelić co najmniej 5 bramek, sam Kiedziol miał dwie sytuacje, po których powinien albo podać albo strzelić gola, ale koniecznie się uparł założyć bramkarzowi siatkę ;), z kolei Rafis sprawdzał, czy do kopnie do sufitu. Po około 10 minutach drugiej połowy (przy stanie 2:0) nasi rywale zmienili trochę taktykę. Do ataku pozycyjnego zaczęli wykorzystywać również bramkarza. Muszę przyznać, że napędzili nam trochę strachu. Oddali dwa mocne strzały pod poprzeczkę (na szczęście strzelali tam gdzie stałem ;)) i jeden trochę przypadkowy po ziemi. Mieli kilka stałych fragmentów gry, ale nie zdobyli gola kontaktowego, który na pewno namieszałby w tym meczu. W końcu po ładnej akcji udało się nam strzelić trzecią bramkę, która rozstrzygnęła losy meczu.
Tak więc weekend zakończyliśmy w dobrych humorach, znów powiększyliśmy swój bilans punktowy, z bramkami też do przodu oraz po raz drugi w tych rozgrywkach udało się zagrać na zero z tyłu. Przed nami teraz 15 dni przerwy. W następnej kolejce, czyli 17 listopada br. o godz.20.50 zagramy z piekarzami z Piekusia. Oczywiście w międzyczasie mroczne elfy (w nieco innym składzie) czekają pojedynki w Kruszwicy. Do zobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz