sobota, 16 listopada 2013

DROWY - RACICE 2:4

Dziś w ramach V kolejki KLPH mroczne elfy spotkały się z drużyną Racic. Już od rana w obozie DROWÓW nie działo się dobrze. Okazało się, że z najróżniejszych przyczyn możemy nie uzbierać składu na dzisiejszy mecz. Jeszcze dwa dni temu sądziłem, że będziemy mieli niemal full skład więc postanowiliśmy z Pawłem, że sobie odpuścimy to spotkanie i podratujemy swoje zdrowie (Paweł zwichnął palec u stopy w czasie ostatniego meczu, a ja od poniedziałku walczyłem z gorączką).
Koniec końców udało się zebrać pięciu chętnych, w tym aż trzech w pełni sprawnych do grania ;). Tak, więc przeciwko Racicom zagraliśmy w składzie: Roman Kaczmarek, Mariusz Sobociński i wracający w ostatniej chwili z wyjazdu Marcin Lamparski (to ci trzej zdrowi ;)) oraz Krzysztof Popławski no i ja. Lampi przywiózł nowe stroje, mój jest super i wygląda niemal jak pszczółka Maja :P. Nasi przeciwnicy z kolei mieli też pewien problem ze składem, ponieważ chyba nie wszyscy mieścili się na ławce rezerwowych (taki żarcik :)). Tak czy inaczej wyszliśmy na boisko pogodzeni z losem i mieliśmy tylko jeden cel, oczywiście było to zwycięstwo ;). Nasi rywale zaczęli od bardzo mocnego uderzenia. Nawet nie wiem czy upłynęła pierwsza, góra druga minuta, kiedy Piotr stanął przed 300% procentową szansą na gola i kapitalnie spudłował. Kapitalnie oczywiście dla nas :P. Następnie pomału do głosu zaczynały dochodzić mroczne elfy. Nie stworzyliśmy sobie może stuprocentowych okazji, ale fajnie się broniliśmy i co jaki czas wyprowadzaliśmy kontry. Niestety kiedy już udawało nam się przebić przez linię obrony to niemal zawsze zatrzymywał nas Bartek Dzwoniarkiewicz. Nawet nie wiem ile razy oberwali chłopaki od niego. Dwa razy sędzia usuwał go z boiska, ponieważ zatrzymał niezgodnie z przepisami bardzo dobrze zapowiadające się akcje naszego zespołu (praktycznie wychodziliśmy już sam na sam z bramkarzem. Na domiar złego około dwie minuty przed przerwą zdecydował się na strzał, który choć nie był specjalnie silny to otworzył wynik meczu. Pierwsza połowa, która nie była porywającym widowiskiem zakończyła się wynikiem 0:1. Druga była zdecydowanie lepsza. Po pierwsze z każdą upływającą minutą mieliśmy mniej sił i nasza obrona nie była już tak szczelna, po drugie tuż po wznowieniu gry Racice zdobyły drugiego gola i wszystko wskazywało, że nas pożrą żywcem ;). Jednak ponieważ nie mieliśmy nikogo na zmianę i wszyscy mieliśmy świadomość, że trzeba grać do końca, nie poddaliśmy się. Chłopaki położyli większy nacisk na ofensywę i choć spowodowało to otwarcie się i możliwość kontrowania to mecz wydaje mi się dzięki temu zrobił się ciekawszy. Udało nam się strzelić gola kontaktowego, następnie Racice wykorzystały dwie z bardzo wielu okazji na podwyższenie wyniku. Nawet wynik 1:4 nie załamał mrocznych elfów, którzy grali tylko dla strzelania bramek (bez względu na liczbę straconych ;)) i udało się. Zdobyliśmy drugą bramkę. Jupi :D.
Obiektywnie wygrał zespół lepszy, ale i tak czuje się świetnie ponieważ wiem że daliśmy z siebie wszystko  i w szatni nikt nie miał prawa narzekać, że ktoś odpuścił. Przecież o to chodzi w sporcie. Gdybym miał wybrać gracza meczu to byłby nim Bartek Dzwoniarkiewicz, ponieważ to on otworzył wynik i to on trzykrotnie zatrzymał naszych zawodników wychodzących na czyste pozycje. Z kolei wśród Drowów wydaje mi się, że na grtulacje zasłużylismy wszyscy bo graliśmy jak jeden zespół i każdy grał na maksa. No to dość słodzenia, czas na pigułki i pod kołdrę, jutro też mamy mecz :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz