Generalnie w tym momencie przestaliśmy grać z głową :/. Zamiast cofnąć się na własną połowę i grać z kontry, graliśmy dalej otwartą piłkę. Jak wiadomo geniuszami ataku pozycyjnego to nie jesteśmy ;) i w pierwszej połowie nasza gra skończyła się wynikiem 1:3. W drugiej po około 5 minutach na bramce zastąpił mnie Rafis. Tym razem była to decyzja taktyczna a nie, że dostałem żółta kartkę ;). Choć graliśmy z bramkarzem rozgrywającym to przez kolejne minuty nie było tego widać. No cóż na stojąco się nie wygrywa spotkań :P W końcu udało się zdobyć drugiego gola, którego autorem był Arek, ale był ta bramka na 2:4, ponieważ wcześniej kolejna strata i wtopa :/ Następnie kolejny błąd i wynik ustalony na 2:5. Ostatnie 2 2,5 minuty to była prawdziwa kanonada na bramkę Pilota, zaliczyliśmy dwa słupki, jedną poprzeczkę i kilka niesamowitych interwencji bramkarza, ale bramek to nie przyniosło, a szkoda bo fajnie to wyglądało.
Dla mnie sprawa jest prosta, brakuje Kitucha, najlepszego gracza występującego w historii Drowów. Mam nadzieję, że się wykuruje, bo czekamy na niego z niecierpliwością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz