Wczoraj mroczne elfy rozegrały dwa spotkania w ramach rozgrywek KLPH w Kruszwicy. Pierwszy, zaległy z poprzedniego tygodnia, o godz. 15.30 z PACIO. Drugi, o 17.15, choć planowany był na 18.55, z inowrocławskim ECS.Oczywiście w żadnym z nich nie byliśmy faworytami ;). W rundzie jesiennej spotkania zakończyły się wynikami 1-8 i 1:13. Jak widać w obu zdobyliśmy po jednym golu. Wczoraj również ulegliśmy w obu spotkaniach, ale uważam, że zagraliśmy naprawdę dobre spotkania. Różnice w porównaniu z pierwszą rundą zaczęły się już przed meczami, chociażby ilością mrocznych elfów. W sumie nie licząc dwóch nieobecnych stawili się wszyscy aktywni gracze. Co prawda po meczu z pakoszczanami Krzysztof i Maniek musieli wracać do Ina, ale w ich miejsce pojawili się bydgoszczaki i Adel. Także nasza gra była dużo lepsza niż na jesień. Co prawda Pacio wygrało 8-3, ale wcale nie mieli łatwo a co najmniej trzy bramki zdobyli po naszych "prezentach". Staraliśmy się długo utrzymywać przy piłce i dokładnie rozgrywać swoje akcje. No cóż Pacio jest dużo lepszym zespołem więc ciężko było realizować nasza założenia, ale jako tako to wychodziło. Pacio atakowało, ale nasza obrona też sobie nieźle radziła dopóki starczyło sił. Z kolei mroczne elfy też miały swoje okazje a najlepszej z nich przy stanie 0:1 nie wykorzystał Romek, który niestety przerzucił piłkę nad pustą bramką Pacio. To czego nie zrobił Romek zrobili Krzysztof Śliwczyński, Marcin Lamparski i Łukasz Kiedzik. Choć druga połowa toczyła się pod dyktando Pacio to mieliśmy też swoje monenty, jak choćby bramki na 2:4 i 3:5. Było też trochę nerwów kiedy poniosło mnie i powiedziałem kilka niepotrzebnych słów sędziemu (sorki :)) po nie słusznie moim zdaniem odgwizdanym rzucie karnym. Może był i słuszny, ale Hubert się zlitował i kopnął prosto we mnie i trochę się uspokoiłem. Pacio nie grało na maksa ponieważ czekał ich jeszcze pojedynek z Metal Domem, który również wygrali 1:0. No cóż jeśli za tydzień metalowi zagrają tak jak wczoraj to mamy spore szanse na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Dziwny był to mecz, chyba jedyny w tym sezonie kiedy bramkarz metalowych nie oddał ani jednego strzału na bramkę przeciwnika, ponieważ cały mecz nie opuszczał swojego pola karnego. Nie mój problem. Oczywiście z nami zagrają inaczej, ale cóż takie życie mrocznego elfa, każdy chce sobie postrzelać.
To co nie wychodziło nam z pakoszczanami bardzo dobrze działało na ECS. To był chyba nasz najlepszy mecz w sezonie, a napewno w rundzie rewanżowej. Przez 24 i pół minuty zachowałem czyste konto. Niestety mecz trwa 30 minut :(. To my dłużej utrzymywalismy się przy piłce, graliśmy spokojnie i praktycznie bezbłędnie. Kiedy atakowali inowrocławianie cały zespół brał aktywny udział w obronie i dzięki temu przez tyle czasu graliśmy na zero z tyłu. Choć nie udało nam się zdobyć bramki w pierwszej połowie to byliśmy lepsi, a udokumetowaniem był aplauz jaki otrzymał Kamil, który kilkakrotnie ośmieszył swojego rywala przepuszczając mu piłkę między nogami. Chwilę wcześniej podobnie zagrał Kituch więc zawodnik ECS-u musiał zejść na ławkę rezerwowych, żeby się pozbierać ;). Do przerwy 0:0 a początek drugich 15 minut wyglądał tak jak pierwsza połowa. tyle, że zamiast ośmieszając rywala dryblingów Rafis zdobył przepiękną bramkę po kapitalnie rozegranym rzucie rożnym. Z rzutu rożnego piłka przeleciała na drugą stronę pola karnego, tam, chyba to był niepilnowany Lampi, zagrał wzdłuż linii pola karnego do Rafisa i ten huknął jak z armaty. Bramkarz bez szans, nawet nie wiem, czy widział piłkę. Akcja jak filmu albo z ligi hokejowej. Jeśli ta bramka nie zostanie wybrana golem kolejki to nie wiem jaka na to zasłużyła. Stracony gol podziałał na ECS jak płachta na byka. Pomimo niekorzystnego wyniku spotkania Pacio i Metal Domu inowrocławianie, żeby mieć choćby matematyczne szanse na podium musieli wygrać mecz z Drowami. Coraz mocniej cisnęli na mur obronny mrocznych elfów szukając jakieś szczeliny. Graliśmy bardzo ambitnie, ale zaczęliśmy się gubić. Z każdą minutą robiło się coraz groźniej pod naszą bramką i zaczęliśmy popełniać indwidualne błędy, aż w końcu na 5 i pół minuty przed końcem spotkania po raz pierwszy piłka wpadła do siatki. Nie minęło półtoraminuty i ECS prowadził już 1:2. Nie udało nam się odpowiedzieć na te trafienia inowrocławian. Około minutę przed końcem po nieporozumieniu w obronie przy rzucie rożnym dla ECS tracimy bramkę, która ustala końcowy wynik spotkania. Pomimo porażki otrzymaliśmy gratulacje po tym spotkaniu zarówno od zawodników ECS, którzy niespodziewali się tak ciężkiej przeprawy, oraz od spikera. Tak był naprawdę super mecz.
Naprawdę bardzo udany mecz, mam nadzieję że ze skorumpowanymi zagracie jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuńFajny opis, ale większej liczby wejść i komentarzy niż klph mieć nie będziecie. Tam się dzieje, podobno PZPN ma się tym zająć :-) pozdro. Adel
OdpowiedzUsuń