niedziela, 5 stycznia 2014

10 kolejka KLPH

Pierwsza w 2014 roku kolejka KLPH przyniosła 73 gole. W czterech spotkaniach padły wyniki dwucyfrowe a najmniej bramek w jednym meczu to 5. Prawie wszystkie mecze były interesujące a jeden to mecz sezonu a być może również historii KLPH.


Gocanówko 5 - 10 Strzelno
Łukasz Krzemiński 2, Roman Sikorski, Damian Kowalik, Jacek Gołdyn - Tobiasz Czyściecki 4, Maciej Stube 2, Piotr Foremski 2, Mateusz Adamczyk

Faworytem spotkanie było Strzelno i od samego początku było to widać na boisku. Chłopaki grali szybko i skutecznie co przynosiło kolejne bramki. Z kolei druga połowa zaczęła się kapitalnie dla Gocanówka. Po dobrej grze odrobili 4 bramki z rzędu. Strzelno stanęło, zresztą często im się zdarzają takie przestoje. Na ich szczęście obudzili się w odpowiednim momencie, prowadzili już tylko dwoma golami, dobijając Gocanówko kolejnymi trzema golami.

RPC Bebo 
2 - 3 Racice
Michał Kropkowski, Waldemar Kowalewski - Jacek Zalesiak, Bartłomiej Dzwoniarkiewicz, Piotr Wójciak

Dobry mecz, dużo walki i obie ekipy grały o trzy punkty. Początek meczu zdecydowanie dla Bebo, może nie tyle  była to przewaga w organizacji gry co w skuteczności. Obie drużyny miały swoje okazje, ale tylko kruszwiczanie dwie z nich wykorzystali. Wydawało się, że dowiozą to zwycięstwo do końca spotkania. Racice jednak miały inny plan. Z mozołem zaczęli odrabiać straty i do prowadzili do remisu. Ostatnie minuty to festiwal niewykorzystanych sytuacji pod obydwoma bramkami, choć te lepsze zmarnowały Racice (obaj Wójciakowie mieli setki J). W końcu Piotr Wójciak wbił trzeciego gola i przyjezdni (dziwnie to brzmi, przecież większość z nich mieszka w Kruszwicy ;)) wygrali mecz.

NKA Kruszwica 
6 - 3 Pierwsze Tłoczenie
Łukasz Kornacki 2, Bartosz Budynek 2, Dawid Białkowski, Kamil Major - Łukasz Bondas, Daniel Becla, Dawid Marciniak

W 10 kolejce tłoczeniowi wygrali z ECS, co jest dla dla mnie niespodzianką, ale z tego co słyszałem było ich niewielu. Wczoraj mieli na ławce znów sześciu rezerwowych, więc skończyło się porażką. Większości meczu nie widziałem ponieważ przygotowywaliśmy się do swojemu meczu, ale początek należał do NKI i sądząc po końcowym wyniku reszta niewiele zmieniła.

Drowy 
1 – 13 ECS
Łukasz Rosiński-Bąkowski – Maciej Tyczyński 5, Mateusz Sibora 4, Łukasz Woś, Patryk Walczak, Maciej Skowroński, Przemysław Dybicz

W pierwszym tegorocznym meczu mroczne elfy zagrały derby Inowrocławia z ECS i od samego początku nie podlegało wątpliwości, że jesteśmy w tym sezonie najsłabszą ekipą w lidze. Już w 30 sekundzie spotkania tracimy pierwszą bramkę, po 5 minutach przegrywamy już 0:3. Około siódmej minuty za zagranie piłki ręką poza polem karnym otrzymałem, tym raz dzięki życzliwości sędziego i drużyny przeciwnej, tylko jednominutową karę zamiast żółtej kartki (DZIĘKI :D). Kiedy sobie siedziałem grzecznie na ławce, dzielne mroczne elfy straciły kolejne dwie bramki. Od około ósmej minuty meczy, przy stanie 0:5, aż do szóstej minuty drugiej połowy ECS nie zdobył gola. Było to spowodowane zarówno naszą lepszą obroną jak i nieskutecznością rywala. W sumie w drugiej połowie trybuny „ożyły” tylko trzy razy. Dwa razy kiedy zawodnicy ECS-u pudłowali na pustą bramką i raz, kiedy DROWY zdobyły honorową bramkę :D, przy stanie 0:10. Strzelenie gola kosztowało nas resztę naszych sił i straciliśmy jeszcze trzy bramki. W sumie mecz nieb był dla kibiców zbyt ciekawy, ale daliśmy jak zwykle z siebie wszystko, a klasy ECS nie trzeba reklamować. Cały mecz grali swoje i mieli okazje poćwiczyć sobie różne warianty ataku. W obornie sobie odpuszczali i mieliśmy kilka sytuacji, które powinniśmy zamienić na gole. Czasem brakowało szczęścia, czasem fantastycznie bronił bramkarz a później po prostu nie było już siły.

Metal-Dom 9 - 10 Pacio Pakość
Maciej Kowalski 2, Maciej Hanczewski 2, Marcin Ciesielski, Waldemar Panfil, Andrzej Panfil, Łukasz Czarnecki, Adam Rychłowski - Maciej Mazurek 4, Michał Nadolski 3, Hubert Grupa 2, Bartosz Babiarz

Kolejny mecz metalowych, który miał być hitem kolejki. Po raz drugi z rzędu nim był i był jeszcze lepszy niż z paliwowymi. Na szczęście kontuzja Marcina Ciesielska okazała się nie tak poważna jak myślałem i mógł już wrócić do gry, cieszę się ponieważ jest to najlepszy bramkarz naszej ligi. Początku spotkania nie widziałem, bo lizałem rany ;), ale Pacio prowadziło już 4:1 (kiedy wypełznąłem z szatni było już 4:3). W ciągu dwóch ostatnich minut metalowi nie tylko wyrównali, ale jeszcze wyszli na prowadzenie 5:4. Początek drugiej połowy to miażdżąca przewaga mistrza. Pacio wyglądało jak znokautowany bokser, który nie wie co się wokoło dzieje. W sumie z wyniku 4:1 dla Pacio zrobiło się 8:4 dla Metal Domu. Pomału pakoszczanie zaczęli się budzić z letargu. Najpierw pomógł im bramkarz rywale, który wpakował sobie piłkę do siatki, później wbili gola na 8:6. Kiedy metalowi zdobyli dziewiątego gola wydawało się, że jest po meczu, ale nie było. Po przygniatającej przewadze Metal Domu, przyszedł czas na rewanż. Pacio zdobyło kolejne cztery bramki i wygrało mecz sezonu. Radość na trybunach była wielka, ciekawe ilu z cieszących się ludzi kibicuje pakoszczanom a ilu po prostu radowało się z porażki metalowych. Był to niesamowity mecz, zdecydowanie lepszy niż Metal Dom – Japaks, a przecież tamten był najlepszy w tym sezonie. Mistrz stracił po raz pierwszy w tym sezonie 10 bramek, do tej pory największy bagaż wpuszczonych goli wynosił 4 z meczu z Racicami z drugiej kolejki. Mam pytanie kiedy "Boczek" w Kruszwicy wpuścił dziesięć goli???
Teraz mała dygresja, info dla fanatyków Metal Domu. Nie kibicuje ani Waszej drużynie ani Japaksowi, ani żadnej innej. Jestem zawodnikiem i kibicem całym sercem tylko i wyłącznie DROWÓW. Pozostałe spotkania oglądam sobie bez stresów i chcę żeby wygrał zespół, który lepiej gra. We wczorajszym meczu klaskałem i cieszyłem się z każdej bramki bo były niesamowite i nie interesowało mnie która ekipa akurat strzelała. Zresztą za tydzień gramy przeciwko sobie więc możecie uleczyć swoje urazy :P.
  
Szarlej 5 - 6 SP Japaks
Robert Ciećka 2, Mirosław Kropski, Adam Kropski, Przemysław Śliwczyński - Jarosław Dąbrowski 4, Artur Zaborowski, Andrzej Piekański

Był to dobry mecz, nawet bardzo dobry, tyle tylko, że odbył się po nieziemskim meczu metalowych z ekipą z Pakości. Ciężko będzie dorównać do poziomu tego meczu. Tak czy inaczej obie drużyny miały dobre i złe momenty w swojej grze. Szarlej niemal cały mecz atakował, ale granie w wysuniętym bramkarzem ma swoje mankamenty ;). Choć od początku lekką przewagę miała ekipa Tomka Lewandowskiego, to pierwsi bramką zdobyli paliwowi. Następnie po błędzie wyprowadzającego piłkę z własnej połowie „Kozy” Szarlej doprowadza do wyrównania. Paliwowi zdobywają kolejne dwa gole i wydaje się, że teraz będzie z górki. Na szczęście dla oglądając to widowisko druga połowa była ciekawa i emocjonująca. Szarlej nie miał już nic do stracenia i rzucił się do szaleńczych ataków, które co jakiś czas zamieniały się na bramki. Być może wygraliby to spotkanie, grali lepiej od swoim rywali, przynajmniej w ofensywie (fakt, że Japaks miał wynik i nie musiał atakować), ale to co wyczyniali w obronie to szok. Czyżby podglądali mroczne elfy? :P Trzy gole dla paliwowych to nic innego jak prezenty Szarleja. Jak się okazało trochę za dużo tych noworocznych podarków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz