wtorek, 23 czerwca 2015

DROWY - POGOTOWIE 2:2, czyli znów mamy 0 pkt.


W 8, czyli przedostatniej kolejce pierwszej rundy II Ligi TKKF-u Inowrocław mroczne elfy w derbowym pojedynku zmierzyły się z ratownikami. Były emocje, krew, bramki i dobre widowisko, czyli dobry mecz.
Przed spotkaniem faworytem było Pogotowie, wystarczy spojrzeć na tabelę oraz nasze kłopoty kadrowe w bieżącym sezonie. Dziś lista nieobecnych była niemal równa tej, według, której Kiedziol prowadzi statystyki. Dotarło siedmiu mrocznych elfów: Damian, Dunich, Mały, wspomniany już Kiedziol (dziś po raz pierwszy obchodził Dzień Ojca :)), Rafis, Romek i Gruby (to ja :P). Po dwóch kolejkach, w wyniku absencji dwóch golkiperów, wróciłem na bramkę, co bym nie musiał biegać ;). Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania się. Ratownicy cofnięci na swojej połowie, czyhali na okazję do szybkiej kontry. Długo nie musieli czekać, ale pierwsze dwie okazje zmarnowali. Kiedy wydawało się, że przejmujemy inicjatywę Mały przegrał przepychankę z Arkiem i tym razem skończyło się już golem. Od tego momentu Pogotowie zagrażało nam tylko w jeden sposób. Długa piłka na wysuniętego napastnika i ten niech coś zrobi ;). Zdecydowaną większość pojedynków wygrywali wojownicy mrocznych elfów i nie licząc kilku niegroźnych strzałów i może że dwóch sam na sam (po jednej takiej sytuacji trochę ucierpiał Bartek P., ale na szczęście nic mu się nie stało) nie miałem nic do roboty. Defensywa pierwszą połowę może sobie zapisać na duży plus. Co ciekawe ofensywa była też co najmniej przyzwoita. Po straconym golu mieliśmy przynajmniej 5 okazji na pokonanie bramkarza rywala. Rozpoczął wszystko jak zwykle Rafis, który po ładnym rozegraniu akcji niemal całego zespołu dostał piłkę tuż przed pole karne, ale przy strzale się położył i gała poszybowała nad płotem stojącym za bramką Pogotowia. Później bodajże Kiedziol (ale głowy nie dam) położył już bramkarza i już ratując sytuację wślizgiem oddał strzał czubkiem buta, ale kapitalnie zachował się jeden z obrońców i ostatecznie wybił piłkę na rzut rożny. W końcu po stałym fragmencie gry, zaliczyliśmy strzał w słupek, piłka przecięła na skos pole karne i trafiła pod nogi Małego, który bez zastanowienia posłał ją niemal w to samo miejsce skąd przyszła. Kluczem poprzedniego zdania jest wyraz "niemal", ponieważ po tej akcji było 1:1. MAŁY GOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL!!!!!! Remis nas nie zadowalał więc co chwilę sunęły ataki na bramkę ratowników. Najlepszym przykładem ambicji z jaką dążyliśmy do zdobycia bramki, była postawa i poświęcenie Rafisa, którego nie powstrzymał nawet słupek przed odegraniem piłki do kolegi. Wyrżnął tak mocno, że wykruszył mu się ząb, bolała go cała dolna szczęka i jeszcze długo po meczu leciała mu krew. On jest dla Drowów jak układ krwionośny, jest wszędzie poprostu wszędzie i jest niezbędny :). Po krótkim pobycie za boiskiem, wrócił na murawę i grał do końca meczu. W ostatniej minucie pierwszej połowy to rywale mieli dwie doskonałe okazje do ponownego objęcia prowadzenia. Na szczęście najpierw Rafis, i później Kiedziol poradzili sobie z dwoma przeciwnikami. Do przerwy 1:1. Drugie dwadzieścia minut rozpoczęło się od kontynuacji akcji ofensywnej Drowów. W końcu dopięliśmy swego. Rzut rożny krótko rozegrał Damian podając do Kiedziola. Ten mając dwóch rywali dosłownie wkręcił ich w murawę i wpadł w pole karne, następnie położył bramkarza i posłał piłkę pod poprzeczkę! GOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLL!!! Czyżby bramka kolejki a może rundy? Ależ zwrot akcji :). Pomału traciliśmy jednak kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Z każdą upływającą minutą zarysowywała się przewaga Pogotowia. W ostatnich dziesięciu minutach stworzyli sobie całą masę sytuacji podbramkowych. Mroczne elfy dwoiły się i troiły, żeby zatrzymać napór przeciwnika. Ultra ofensywna postawa Pogotowia choć powodowała olbrzymie zamieszanie w szeregach obronnych Drowów to równocześnie stwarzała okazje dla naszych kontrataków. Mieliśmy ich kilka, ale najładniejszą akcję wyreżyserował Romciu, który kapitalną piętką wypuścił Dunicha sam na sam. Niestety Markowi Piłka zatrzymała się pod nogą i nic z tego nie wyszło. Romek też miał swoją szansę, jednak zamiast spokojnie przyjąć piłkę i przymierzyć, od razu próbował lobować bramkarza i nie trafił w bramkę. Była jeszcze główka Damiania i kilka dobrych strzałów. Niestety kapitalnie bronił golkiper. Pod naszą bramką działy się niestworzone rzeczy. były strzały niecelne, blokowane przez obrońców, wybijane przeze mnie, a nawet słupki. No cóż, strzał słupek jest strzałem niecelnym ;). Pogotowie miało niemal identyczną sytuację jak my w pierwszej połowie kiedy wyrównał Mały. Nie wykorzystali jej :). Kiedy już odliczaliśmy czas do końcowego gwizdka sędziego Bartek otrzymał podanie bodajże od Arka i z chirurgiczną precyzją huknął z czuba po ziemi tuż obok mnie i choć udało się lekko musnąć piłkę to ta po odbiciu się jeszcze od słupka wpadła do bramki. Ratownicy do końca próbowali wygrać mecz, ale defensywa mrocznych elfów im na to nie pozwoliła. Po kapitalnych derbach ratownicy i mroczne elfy podzielili się punktami. Remis jest sprawiedliwy.
Przed nami jeszcze pojedynek z Cukiernią Marta i nastąpi przerwa wakacyjna w rozgrywkach, która dla Drowów potrwa do 18 sierpnia.
Na koniec wszystkim ojcom życzę wszystkiego naj :). Dobranoc.

1 komentarz:

  1. Wszystko fajnie tylko dlaczego dawcą krwi jest najczęściej Rafis ?
    Adel

    OdpowiedzUsuń