niedziela, 13 października 2013

ZA NAMI INAUGURACJA SEZONU 2013/2013 KLPH

Wreszcie rozpoczął się sezon halówek. Nie ukrywam, że zdecydowanie wolę halówkę od orlików. Na hali jest zdecydowanie lepsza atmosfera, a to przede wszystkim dzięki spikerowi  i kibicom, ułatwieniem oglądania meczów jest także zegar. Są to niezbędne moim zdaniem czynniki, które wpływają na zwiększenie atrakcyjności widowiska. Najważniejszym jednakże dla oglądających jest to co pokażą głowni aktorzy na boisku, a więc przystępujemy do skróconego opisu wczorajszych potyczek, a działo się sporo.ECS 5 - 3 RACICE
Sebastian Walczak 3, Maciej Tyczyński 2 - Dominik Ryż, Piotr Wójciak, Marcin Piechnik

Nie ukrywam, że nie byłem na tym spotkaniu, więc nie mogę nic napisać, dlatego pozwolę sobie zacytować opis, którego autorem jest Mariusz Jarecki:
"Racice rozpoczęły dość ofensywnie, co zaowocowało zdobyciem pierwszej bramki w tej edycji. Jednak po tym golu ECS otrząsnął się ze snu i rozpoczął systematycznie punktować. Drużyna ECSu dominowała nad rywalem, aczkolwiek Racice jeszcze 2 razy zdołały przechytrzyć ich bramkarza."

SZARLEJ 4 - 3 DROWY
Robert Ciećka 3, Mirosław Kropski - Łukasz Kiedzik, Krzysztof Śliwczyński, Marek Adelsk

To był nasz najlepszy mecz w sezonie :P. A tak poważnie to zagraliśmy bardzo dobry mecz, Jestem pewien, że nasi rywale nas zlekceważyli, co zważywszy na historię naszych potyczek jest pewnym usprawiedliwieniem. Na pewno też nie weszli jeszcze w rytm halowej piłki. Grali wolno, ich przewaga w posiadaniu piłki w głównej mierze wynikała z rozgrywania piłki pomiędzy bramkarzem a najbliższym obrońcom na własnej połowie. Kiedy jednak decydowali się przekroczyć linię środkową, czekały na nich zasieki tworzone przez, muszę to podkreślić bardzo żywotnych, mrocznych elfów. Oczywiście jestem realistą i nie będę ściemniał, że byliśmy lepsi, ponieważ zdarzały się okresy pełnej dominacji Szarleja. Pierwszego gola straciliśmy właśnie w takim okresie. Szarlej długo rozgrywał piłkę wokół naszeg pola karnego szukając jakieś luki w szeregach DROWÓW. W końcu jeden z zawodników zdecydował się oddać strzał, niestety tak niefortunnie odbiłem piłkę, że ta trafiła prosto na nogę Roberta Ciećki i ten wpakował ją do pustej bramki, co jak później się okazało nie jest takie proste. Stracona bramka wyraźnie podrażniła naszego lidera. Kiedziol, który do tej pory ograniczał się, jak wszyscy, do heroicznej obrony bramki, postanowił wziąć sprawy w swoje nogi. To były 3-4 minuty, które zaskoczyły wszystkich na hali. Najpierw wkręcił w ziemię dwóch obrońców i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wyrównał wynik spotkania, a przy następnej naszej akcji ofensywnej wypracował drugiego gola, którego zdobył Krzysztof Śliwczyński, był to jego chyba pierwszy kontakt z piłką nie tylko w tym meczu, ale w ogóle w barwach mrocznych elfów. To bardzo poważne wzmocnienie naszej ekipy. Drugiego gola straciliśmy po znakomitej kontrze naszych przeciwników, a przed przerwą dołożyli nam jeszcze jednego gola :(. Po przerwie w sumie nic się nie zmieniło, tyle, że Mirek Kropski podwyższył na 4:2 i wtedy wydawało się, że mecz się skończył. Szarlej jeszcze w pierwszej połowie miał dwie i po przerwie chyba też ze dwie okazje do podwyższenia wyniku, ale w kilku metrów nie potrafili chłopaki wpakować piłki do pustej bramki. Drowy miały trzy okazje do zmiany rezultatu i jedną udało się wykorzystać Markowi Adelskiego, który we wrześniu po raz drugi został ojcem :D. Wynikiem 4:3 zakończył się ten mecz choć emocje były do samego końca.

PACIO PAKOŚĆ 6 - 2 RPC BEBO
Mateusz Paciorek 2, Hubert Grupa 2, Bartosz Babiarz, Marcin Dudek - Tomasz Jurkiewicz

Pacio zrobiło swoje. Zawodnicy z Kruszwicy nie potrafili się przeciwstawić dobrze grającym Pakoszczakom, choć próbowali nawet niesportowych zagrywek.

METAL DOM 4 - 3 NO NAME
Jarosław Marek 2, Andrzej Panfil 2 - Mateusz Dumała 2, Piotr Kaczmarzewski

Wisienka na torcie. Mając w pamięci ten mecz przychodzi właśnie takie określenie, a jeżeli chodzi o postawę bramkarza debiutantów to: "do miasta przybył nowy szeryf". Od samego początku drużyna No Name skupiła się na zorganizowanej obronie i próbie wyprowadzenia zabójczej kontry. Udało się, Kiedy piłka wpadła do bramki Metal Domu trybuny ożyły. Nikt się tego nie spodziewał, ale większość miała nadzieję, że w końcu uda się pokonać mistrza. W pierwszej połowie metalowi bili głową w mur i dopiero na ostatnie półtora minuty pierwszej połowy udało im się zepchnąć przeciwnika do głębokiej defensywy. Metalowi to starzy wyjadacze i grają do końca, udało im się wyrównać, a po wybuchu radości jaki nastąpił po tej bramce widać było z jaki trudem osiągnęli wynik remisowy. Po przewie oglądaliśmy fantastyczne spotkanie. Nie było już jakiej dyscypliny taktycznej, szeregi się troszkę przerzedziły i było zdecydowanie więcej spięć pod obiema bramkami. To co wyczyniali bramkarze to czapki z głów. Jeżeli obaj zachowają taką formę przez cały sezon to będzie bardzo trudno zdecydować, który jest lepszy. Jeszcze 2 minuty przed końcem spotkania debiutanci prowadzili 3:1 i wtedy zapłacili frycowe. Najpierw wyleciał na jedną minutę ich bramkarz. Pomimo dzielnej postawy stracili w tym czasie kontaktowego gola. Zostało się 40 sekund, tracą w głupi sposób piłkę i stary mistrz doprowadza do remisu. Niestety brak koncentracji i na 18 sekund przed końcem meczu znów strata i gol. Coś mi się wydaje, że mamy nowego konkurenta do walki o podium, choć nazwa ich zespołu twierdzi że są bezimienni to wkrótce mogą być znani całej kruszwickiej lidze :D

SP JAPAKS 9 - 1 GOCANÓWKO
Wojciech Królak 3, Adam Stefański 2, Jarosław Zawada, Mariusz Pindel - Łukasz Krzemiński

Paliwowi mieli łatwą przeprawę, a właściwe autostradę do bramki przeciwnika. Mecz bez historii.

STRZELNO 3 - 3 PIERWSZE TŁOCZENIE
Piotr Foremski 2, Tobiasz Czyściecki - Daniel Becla 2, Dawid Marciniak

Kolejny z debiutantów w pierwszej kolejce zmierzył się z miejscowym Pierwszym Tłoczeniem. Tłuszczowi, którzy dokonali sporą liczbę transferów, mogliby wystawić 2 czy 3 składy, natomiast goście ze Strzelna stawili się tylko w pięciu i chyba bez etatowego bramkarza. Mecz był dość chaotyczny. Z jednej strony kruszwiczanie, których było po prostu za dużo, nie mogli się zgrać, a z drugiej przyjezdni, którzy nie przestawili się z gry na boiskach otwartych. Pomimo sporej liczby błędów popełnianych przez obie ekipy mecz toczony był w miarę szybkim tempie, przy czym nie był na tyle szybko prowadzony przez tłuszczowych, żeby zawodnicy Strzelna grający przecież bez zmian, spuchli. Nie można odmówić graczom obu ekip poświęcenia, ilością wślizgów, czy prób blokowania strzałów można by obdzielić kilka spotkań, ale generalnie ciężko oglądało się ten mecz, przy najmniej do ostatnich 5 minut. te bowiem obfitowały zarówno w sytuacje podbramkowe jak i poza boiskowe. Tłoczeniowi po raz kolejny udowodnili, że są swoim największym wrogiem. Prowadząc zaczynają szukać wszędzie problemów. Kłótnia z sędzią to nie najlepszy sposób do zachowania koncentracji (też się kłóciłem, ale po meczu i mnie nie wyrzucił, czyli chyba robiłem to inaczej ;)). Tak czy siak ogromna determinacja przyjezdnych i nie przeciętna wręcz głupota miejscowych spowodowały, że drużyna Strzelna w ostatnich sekundach z wyniku 1:3 doprowadziła do wyrównania. Gratulacje dla Strzelna. 
Z innej beczki, choć wpisany jest Daniel Becla jako zdobywca dwóch goli, to wydaje mi się, że dwie bramki dla tłuszczowych zdobył Arek Czajka, ale mogę się mylić (strzelców zerżnąłem z oficjalnej stronki ligi :P).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz