środa, 27 kwietnia 2016

DROWY - SOKÓŁ 6:1 pełna rehabilitacja.

W dobry nastrojach opuszczaliśmy dzisiaj orlik przy ul. Błażka. Taki wynik nie zdarza się Drowom często.
Do spotkania podeszliśmy mocno skoncentrowani, z tyłu głowy mieliśmy jeszcze ostatnią dotkliwą porażkę z Pogotowiem. Worek z bramkami znów otworzył Chodor po dwójkowej akcji z Rafisem. Natomiast drugą zdobywa Rafis z granicy pola karnego plasowanym strzałem.
Jeszcze w pierwszej połowie strzelamy dwie bramki. Trzecia mojego autorstwa po rajdzie środkiem, dzięki szeroko rozstawionym partnerom obrońcy otworzyli mi autostradę wprost do bramki. Kolejna to ponownie Rafis, przepięknym uderzeniem zza pola karnego w samo okienko bramki.
Cztery strzelone i na zero z tyłu, najważniejsze, nie straćmy koncentracji. Na chwilę jednak ją tracimy bo po rzucie rożnym wpada piłka do naszej bramki po strzale głową, co zdarza się w tych rozgrywkach niezwykle rzadko. Ta bramka ożywiła przeciwnika, ale na ich nieszczęście futbolówka obijała tylko piłko-chwyt. My kontrujemy bardzo groźnie, mieliśmy mnóstwo dogodnych sytuacji, zdobywamy jeszcze dwie bramki obie mojego autorstwa ze strzałów z około 7-8 metrów. Na koniec dodam że Romek miał momenty kiedy w jednej akcji bronił 3-4 strzały przeciwnika.
Jeszcze dwa zdania o przeciwniku, który na przestrzeni całego spotkania nie miał właściwie pomysłu na grę. Widać że nie przestawili się jeszcze z hali na orlik, ponieważ grali te same schematy co na hali. Tutaj jednak się nie sprawdzały, Cegła dwoił się i troił, ale z jego około 10 strzałów, może 2 były w światło bramki.
Jak już wspomniałem w pierwszym zdaniu, po meczu nikt nie krył zadowolenia, może tylko za wyjątkiem Chodora który wychodził z krwiakiem na piszczelu wielkości dużej gruszki.

Bramki: Lampart 3x, Rafis 2x, Chodor
Asysty: Rafis 3x, Chodor, Kiedziol

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz