Wczoraj w ramach 2 kolejki II Ligi TKKF w Inowrocławiu amatorskich 6-stek piłkarskich orlik 2015 mroczne elfy zmierzyły się z ekipą Drink Baru. Co prawda po tym spotkaniu nadal mamy na koncie 0 punktów, ale udało nam się, a dokładniej Rafisowi, zdobyć pierwsze w tym sezonie gole.
Zagraliśmy dużo lepiej niż w pierwszej kolejce. Stworzyliśmy sobie kilka a może setek po naprawdę ładnych akcjach. Zanotowaliśmy zdecydowanie mniej prostych strat niż w meczu z Sokołem, ale niestety wczorajsi rywale wykorzystali zarówno to co im "daliśmy" a do tego sami potrafili sobie wykreować sytuacje bramkowe. Pierwszego gola sprezentowałem barmanom kilka minut po rozpoczęciu spotkania. Tym razem nie pojawił się Loki i miałem go zastąpić, no cóż asystę zaliczyłem ;). Przy golu na 0:2 zdołałem tylko odbić piłkę ręką, ale nie na tyle żeby ta wyleciała poza światło bramki. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po zmianie stron rzuciliśmy się do odrabiania strat. Przeciwnik mając dwa gole więcej od mrocznych elfów ograniczał się do defensywy i nie za bardzo starał się nas ponownie ukąsić. Stworzylismy sobie naprawdę niezłe okazje do zmiany rezultatu, ale ani Lampiemu, ani Markowi Dunisławskiemu, którzy mieli sytuacje 1 na 1, ani innym naszym graczom nie chciała piłka wpaść do siatki. W końcu nasza starania zostały nagrodzone i po ładnej akcji niemal całego zespołu Rafis zdobył pierwszego gola zarówno w tym meczu jak i w sezonie. Po tej bramce obraz spotkania uległ zmianie. Jednobramkowe prowadzenie spowodowało, że Drink Bar starał się zdobyć trzeciego gola i trzeba przyznać, że okazji mieli co niemiara. Najlepsze z nich to najpierw kiedy Kiedziol dwukrotnie wybijał piłkę z linii bramkowej i ostatecznie piłka po odbiciu się od słupka wpadła w moje ręce oraz kiedy przeciwnik pomimo trzech prób w jednej akcji nie wykorzystał przewagi 2 na 1 (zamiast podać do kolegi, który stał przed pustą bramką na długim słupku, zawodnik rywala trzykrotnie strzelał prosto we mnie i w końcu piłka wyleciała nad bramką na rzut rożny). Pomimo naszych momentami heroicznych postaw w obronie barmani dopięli swego i to w po akcji, która wydawało się była już opanowana. Niestety piłka przeleciała między nogami najpierw Rafisa a następnie moimi i było 1:3. Do końca spotkania nie udało nam się już przejąć inicjatywy w takim stopniu jak na początku drugiej połowy. Gola na 2:3 zdobył ponownie Rafis, tym razem po zgraniu piłki głową przez Kiedziola, nasz snajper stanął oko w oko z bramkarzem i nie dał mu nic do powiedzenia. Po niezłym meczu przegrywamy jedną bramką, ale nasza gra wygląda coraz lepiej i w końcu zaczniemy wygrywać :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz