W miniony weekend mroczne elfy rozegrały dwa mecze, w sobotę w ramach KLPH z zespołem Strzelna, a w niedzielę w inowrocławskiej halówce z ekipą TG Sokół. Nad wczorajszym spotkaniem nie będę się rozwodził, ponieważ mnie nie było więc jedyne co mogę odnotować, to wynik 1:4, na który niewątpliwie miał wpływ brak aż pięciu DROWÓW.
W sobotę o 17.45 rozpoczął się mecz 8 kolejki KLPH w Kruszwicy pomiędzy DROWAMI a STRZELNEM. Na początek dodam, ze gdyby spotkanie odbyło się w pierwotnym terminie to na 95% mielibyśmy 3 pkt zdobyte walkowerem (Strzelno by raczej nie dojechało;)), ale cóż kolejka została przełożona i o zwycięstwo przyszło nam walczyć na boisku. Przed meczem nikt nie miał złudzeń kto jest faworytem spotkania i to nie byliśmy my :P. Kwestią była tylko ilość bramek. Jak to ostatnio bywa na mecz dojechało znów tylko pięciu Drowów. Przy okazji życzę szybkiego powrotu do zdrowia Krzysztofowi Śliwczyńskiemu, który doznał poważnej kontuzji w zeszłym tygodniu. Tak więc musieliśmy sobie radzić bez "Kitucha". Fakt, że nasi rywale też nie mieli nikogo na zmianę wcale nie poprawiał naszej sytuacji. Stzrlno od pierwszych sekund mocno nas przycisnęło. Krycie na cały boisku i atak na naszą bramkę wprowadzał zamieszanie w nasze szeregi. Gnietli nas mocno, ale nie specjalnie przykładali się do pilnowania własnej bramki, tzn. o ile pressing najbardziej wysuniętych zawodników sprawiał nam olbrzymie problemy, o tyle ci z tyłu nie specjalnie przejmowali się naszą "szpicą". Dzięki temu, jednym długim podaniem udawało nam się wypracowywać sytuacje sam na sam z bramkarzem. Niestety pomimo trzech czy czterech takich okazji w pierwszej połowie nie udało nam się zdobyć bramki. Strzelno z kolei miało masę okazji, które seryjnie marnowali. Wynik bezbramkowy utrzymywał się przez pięć minut, niestety w następnych dziesięciu straciliśmy cztery bramki. Do przerwy 0:4 i scenariusz, w którym przegrywamy 0:10 robi się coraz bardziej realny. Tym bardziej, że sił mało i nasza gra defensywna wyglądała koszmarnie. Na szczęście w drugiej odsłonie zaczęliśmy bronić zespołowo a nie indywidualnie. Staliśmy blisko siebie i przeciwnik nie bardzo wiedział jak ma nas ugryźć. Fakt, że mieli wynik i nie musieli cisnąć na pewno miał wpływ na ich grę, ale i tak się namęczyli. W końcu udało nam się zdobyć gola honorowego. Czas płynął, stwarzaliśmy sobie coraz więcej okazji do strzelenia kolejnej bramki i w końcu dopięliśmy swego. Przy wyniku 2:4 rzuciliśmy resztki naszych sił do ataku, niestety brakowało nam trochę szczęścia, szczególnie w sytuacji, gdy piłka po odbiciu się od poprzeczki bramki uderzyła w boisko przed linią bramkową i wróciła na plac gry. Atakowaliśmy do ostatnich sekund, w ostatniej minucie zupełnie odpuszczając sobie obronę i na 20 sekund przed końcem spotkania dostaliśmy piątą bramkę, która ustaliła wynik meczu na 2:5. Wygrał zespół, który był dużo lepszy, ale tylko w pierwszej połowie, w drugiej, oprócz kilku strzałów z zza pola karnego i tego gola w końcówce meczu, nie pokazali nic szczególnego. Z kolei mroczne elfy miały słabsze pierwsze 15 minut, choć gdybyśmy wykorzystali, którąś z okazji to spotkanie mogło inaczej się zakończyć, za to drugą połówkę wygraliśmy zasłużenie 2:1.
NIe widać po Łukaszu aby był pognieciony :)
OdpowiedzUsuń