poniedziałek, 3 lutego 2014

Znów poniedziałek.


znów mamy poniedziałek, a więc trzeba coś nabazgrać o weekendowych wyczynach DROWÓW. Ten weekend zaliczam do udanych, co prawda w KLPH kolejna porażka, ale tym razem zagraliśmy dobre spotkanie i nie mamy się czego wstydzić, a w inowrocławskich rozgrywkach po raz drugi wygraliśmy z Piekusiem.
Miniona sobota była inna niż poprzednie. Już sam dojazd do kruszwickiej hali różnił się od wszystkich poprzednich. Do tej pory na mecz jeździliśmy jednym góra dwoma autami, tym razem prawie każdy mroczny elf jechał oddzielnym pojazdem a co więcej niemal każdy z innego miejsca. Na mecz stawiło się siedmiu mrocznych elfów: Dziadzia i Śliwka - jedno auto z Ina, Adel - z K-cy, Lampi z Jezior Wielkich, Roman z Włocławka, Tomek i ja z Ina ale każdy swoim autem. Chociaż pierwsza połowa a na to nie wskazywała to jednak drugie piętnaście minut było bardzo dobre w naszym wykonaniu. Mecz jak zwykle zaczęliśmy jakoś rozkojarzeni co skrzętnie wykorzystali miejscowi. po kilku minutach opanowali grę i mocno nas przycisnęli. Swoją przewagę udokumentowali trzema trafieniami i zapowiadało się na pogrom. Oprócz bramek stworzyli sobie jeszcze sporo dobrych okazji na kolejne gole, ale mieliśmy w tym spotkaniu bardzo dużo szczęścia. Były słupki, rykoszety, niecelne strzały i kilka razy udało mi się coś wybronić. W każdym razie z każdą kolejną minutą Nka miała tych okazji coraz mniej. W końcu pierwsza połowa się skończyła wynikiem 3:0 dla miejscowych. Druga odsłona była bardziej wyrównana a momentami byliśmy lepsi od naszych przeciwników. Chłopaki z Kruszwicy widząc naszą nieporadność w ofensywie z pierwszej połowy prawie w ogóle nie bronili co w końcu zaczęło przynosić efekty. Najpierw Lampi zdobył gola kontaktowego, później wychodzącego na czystą pozycję faulował od tyłu ostatni obrońca kruszwiczan, za co otrzymał żółtą kartkę i miejscowi ostatnie minuty grali już bez zmian i w końcu Lampi strzela gola kontaktowego. Odżyły nasze nadzieje na pierwszy punkt w tym sezonie. poszliśmy na wymianę ciosów i raz pod jedną raz pod drugą bramką dochodziło do spięć, ale czas płynął a nam nie udało się doprowadzić do remisu. Na koniec w doliczonym czasie gry z rzutu wolnego ładnym strzałem w samo okienko popisał się Dawid Białkowski i ustalił końcowy wynik na 4:2 dla NKI. Obiektywnie patrząc wygrana miejscowych jest zasłużona, ale Drowy pokazały się z dobrej strony i w sumie jestem zadowolony :D.

Wczoraj o 19.15 miało rozpocząć się spotkanie Drowów z Piekusiem, ale z przyczyn organizacyjnych zaczęło się około 20 minut później. Przez większość meczu gra toczyła się pod nasze dyktando i zasłużenie wygraliśmy 4:1. Jedynego gola straciliśmy na własne życzenie po serii błędów, które zaczęły i skończyły się na mnie :/ przez co nie udało mi się po raz kolejny zachować czystego konta. Jednak poza tą fatalną pomyłką byliśmy lepsi i generalnie nie miałem prawie nic do roboty co świadczy jaką pracę wykonywali chłopaki w obronie. Nie wszystko nam wychodziło, ale więcej było pozytywów więc nie mam do czego się przyczepić ;). Dodam tylko, że Lampi po sobotnich wyczynach, czyli dwóch golach, chciał się pokazać przedstawicielce płci pięknej i latał jak wściekły po całym boisku, jak go znam to nie widziałem, żeby tyle biegał :P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz