W ramach 5 kolejki II Ligi 6-stek piłkarskich TKKF Inowrocław mroczne elfy spotkały się dziś na orliku przy ul. Błażka z ekipą Sody Polska. Z najróżniejszych powodów (kontuzje, praca, lenistwo itp.) na mecz stawiło się pięciu mrocznych elfów: Roman Kaczmarek (jako przedstawiciel zarządu stowarzyszenia ma pierwszeństwo ;)), Łukasz Kiedzik, Krzysztof Popławski, Mariusz Sobociński oraz nasz dzisiejszy bramkarz Bartosz Pietrzak.
Zawodników Sody było chyba z dziewięciu. Nasi rywale zachowali się wręcz po dżentelmeńsku rezygnując przez cały mecz z jednego zawodnika. Dzięki temu oba zespoły grały po 4 w polu, a nawet dwa razy graliśmy w przewadze, ponieważ dwukrotnie sędziujący to spotkanie Grzegorz Remiasz nakładał jednominutowe kary na zawodników naszych rywali. Nadmienić należy, że nawet pomimo niekorzystnego rezultatu i tych dwóch kar, ekipa Sody nie skorzystała z możliwości wpuszczenia na boisko szóstego zawodnika. Jeżeli w tym sezonie będą przyznawane nagrody Fair Play, to będą głosował na Sodę. Wracając jednak do przebiegu spotkania, to zaczęło się ono zgodnie z przewidywaniami, czyli oblężenie naszego pola karnego. Ponieważ dziś na meczu nie stawił się pierwszy bramkarz Sody, to jego miejsce zajął zawodnik z pola i oczywiście grał bardzo ofensywnie, często będąc na połowie mrocznych elfów. Na nasze szczęście rywale grali swoje akcje w bardzo wolnym tempie (szczególnie na początku meczu) i zamiast starać się rozbujać naszą obronę, to raczej walili w mur. Jak zaczęli akcję środkiem, to prowadzili ją środkiem, jak prawą stroną to prawą, w dodatku robili to dość wolno i przewidywalnie. Ich akcje kończyły się albo na pierwszej linii naszej obrony, albo bardzo niecelnymi strzałami. W pierwszej połowie tylko raz zagrozili poważnie naszej bramce, kiedy po strzale piłka uderzyła w słupek. Tyle o tym co Soda zrobiła w pierwszej połowie meczu, teraz co zrobiły DROWY. Mroczne elfy zdecydowanej skupiły się na obronie, kontrach i przede wszystkim, ze względu na to, że bramkarz naszych rywali grał bardzo wysoko, na strzałach z dalszej odległości, również z własnej połowy. Trzeba przyznać, że w tej części gry chłopaki mieli rewelacyjnie ustawione celowniki i trzykrotnie trafialiśmy do siatki naszych rywali. Oprócz wykorzystanych mieliśmy również kilka niewykorzystanych sytuacji, w tym również strzał w słupek. Do przerwy sensacja DROWY - SODA 3:0. Druga połowa to prawie standard, czyli z każdą upływającą minutą mroczne elfy z braku sił coraz bardziej cofały się we własne pole karne. Nasza linia obrony nie była już monolitem i każda kolejna interwencja obrońców była coraz bardziej rozpaczliwa. Cuda na bramce wyczyniał Bartek i na 8 minut przed końcem spotkania zachowywał czyste konto. W końcu jednak nasi rywale dopięli swego i strzelili pierwszego gola. Z każdą minutą cisnęli coraz bardziej na wykończonych DROWÓW. Kiedy padł gol kontaktowy zebrani wokół boiska zastanawiali się jak wysoko Soda wygra ten mecz. Mroczne elfy miały swoje sytuacje. Najpierw Krzysztof uderzył kapitalnie z woleja, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła na pole gry, później Łukasz przestrzelił na pustą bramkę z chyba dwóch metrów. Na nasze szczęście udało nam się zdobyć jeszcze dwie bramki a Soda dorzuciła tylko jedną. Tak więc dzięki hattrickowi Krzyśka, bramkom Romana i Mariusza oraz niesamowitym interwencjom na bramce Bartka. Łukasz również też miał swoją setkę, ale musi się zadowolić dwiema asystami. Miałby trzy, gdyby "Maniek" chciał strzelić drugą bramkę :P. W tym meczu mieliśmy sporo szczęścia, najpierw zachowanie fair play naszych rywali, później już na boisku szczególnie w drugiej połowie kiksowali niemiłosiernie, ale z drugiej strony my też mieliśmy swoje szanse na kolejne bramki więc chyba wynik jest sprawiedliwy. Oczywiście, gdyby zespół Sody grał w sześcioosobowym składzie, to prawdopodobnie roznieśliby mrocznych elfów w przysłowiowy pył :P. Tak czy siak mamy kolejne trzy punkty i pierwszego w tym sezonie hattricka. Gratulacje chłopaki.
Zawodników Sody było chyba z dziewięciu. Nasi rywale zachowali się wręcz po dżentelmeńsku rezygnując przez cały mecz z jednego zawodnika. Dzięki temu oba zespoły grały po 4 w polu, a nawet dwa razy graliśmy w przewadze, ponieważ dwukrotnie sędziujący to spotkanie Grzegorz Remiasz nakładał jednominutowe kary na zawodników naszych rywali. Nadmienić należy, że nawet pomimo niekorzystnego rezultatu i tych dwóch kar, ekipa Sody nie skorzystała z możliwości wpuszczenia na boisko szóstego zawodnika. Jeżeli w tym sezonie będą przyznawane nagrody Fair Play, to będą głosował na Sodę. Wracając jednak do przebiegu spotkania, to zaczęło się ono zgodnie z przewidywaniami, czyli oblężenie naszego pola karnego. Ponieważ dziś na meczu nie stawił się pierwszy bramkarz Sody, to jego miejsce zajął zawodnik z pola i oczywiście grał bardzo ofensywnie, często będąc na połowie mrocznych elfów. Na nasze szczęście rywale grali swoje akcje w bardzo wolnym tempie (szczególnie na początku meczu) i zamiast starać się rozbujać naszą obronę, to raczej walili w mur. Jak zaczęli akcję środkiem, to prowadzili ją środkiem, jak prawą stroną to prawą, w dodatku robili to dość wolno i przewidywalnie. Ich akcje kończyły się albo na pierwszej linii naszej obrony, albo bardzo niecelnymi strzałami. W pierwszej połowie tylko raz zagrozili poważnie naszej bramce, kiedy po strzale piłka uderzyła w słupek. Tyle o tym co Soda zrobiła w pierwszej połowie meczu, teraz co zrobiły DROWY. Mroczne elfy zdecydowanej skupiły się na obronie, kontrach i przede wszystkim, ze względu na to, że bramkarz naszych rywali grał bardzo wysoko, na strzałach z dalszej odległości, również z własnej połowy. Trzeba przyznać, że w tej części gry chłopaki mieli rewelacyjnie ustawione celowniki i trzykrotnie trafialiśmy do siatki naszych rywali. Oprócz wykorzystanych mieliśmy również kilka niewykorzystanych sytuacji, w tym również strzał w słupek. Do przerwy sensacja DROWY - SODA 3:0. Druga połowa to prawie standard, czyli z każdą upływającą minutą mroczne elfy z braku sił coraz bardziej cofały się we własne pole karne. Nasza linia obrony nie była już monolitem i każda kolejna interwencja obrońców była coraz bardziej rozpaczliwa. Cuda na bramce wyczyniał Bartek i na 8 minut przed końcem spotkania zachowywał czyste konto. W końcu jednak nasi rywale dopięli swego i strzelili pierwszego gola. Z każdą minutą cisnęli coraz bardziej na wykończonych DROWÓW. Kiedy padł gol kontaktowy zebrani wokół boiska zastanawiali się jak wysoko Soda wygra ten mecz. Mroczne elfy miały swoje sytuacje. Najpierw Krzysztof uderzył kapitalnie z woleja, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła na pole gry, później Łukasz przestrzelił na pustą bramkę z chyba dwóch metrów. Na nasze szczęście udało nam się zdobyć jeszcze dwie bramki a Soda dorzuciła tylko jedną. Tak więc dzięki hattrickowi Krzyśka, bramkom Romana i Mariusza oraz niesamowitym interwencjom na bramce Bartka. Łukasz również też miał swoją setkę, ale musi się zadowolić dwiema asystami. Miałby trzy, gdyby "Maniek" chciał strzelić drugą bramkę :P. W tym meczu mieliśmy sporo szczęścia, najpierw zachowanie fair play naszych rywali, później już na boisku szczególnie w drugiej połowie kiksowali niemiłosiernie, ale z drugiej strony my też mieliśmy swoje szanse na kolejne bramki więc chyba wynik jest sprawiedliwy. Oczywiście, gdyby zespół Sody grał w sześcioosobowym składzie, to prawdopodobnie roznieśliby mrocznych elfów w przysłowiowy pył :P. Tak czy siak mamy kolejne trzy punkty i pierwszego w tym sezonie hattricka. Gratulacje chłopaki.
GRATULACJE
OdpowiedzUsuńto ja chyba nie wracam, tylko was osłabiam :)
OdpowiedzUsuńto nie ta sama Soda co w meczu ze Spartanem. Szacun za gre fair play.
OdpowiedzUsuńtak. to sprawdzona prawda że Drowy grają lepiej w osłabionym składzie niż z długą ławką rezerwowych. Dlaczego tak jest? To materiał na jakąś rozprawę naukową. Może Gmoch to narysuje. Gratulacje chłopaki.
OdpowiedzUsuń. Adel