niedziela, 1 grudnia 2013

Andrzejkowa kolejka KLPH

Wczoraj odbyło się 5 spotkań 7 siódmej kolejki KLPH i jeden mecz zaległy pomiędzy SP JAPAKS i RACICAMI. W sumie padło 48 goli, co daje średnią 8 bramek na mecz. Nieźle szkoda, że w ekstraklasie tyle nie strzelają a przecież ich mecze trwają trzy razy dłużej ;)
SP Japaks 9 - 1 Racice
Jarosław Dąbrowski 2, Wojciech Królak 2, Jarosław Zawada, Arkadiusz Kaźmierczak, Adam Stefański, Mariusz Pindel, Dariusz Kotlarek - Miłosz Talaska

Bardzo liczyliśmy na to, że Racice zamęczą Paliwowych, którzy do tej pory nie grzeszyli liczebnością składu. Przypuszczam, że ekipa rodzin Dzwoniarkiewicz, Wójciak liczyła na to samo, a tym czasem choć brakowało i Orczyka, i Piekańskiego, to drużyna SP Japaks miała nawet trzech czy czterech zawodników na zmianę. Masakra skąd oni się wzięli?? Czyżby Prezes obiecał premię? Trze będzie zobaczyć czy jakieś podwyżki paliwa na stacji nie ma :P. Tak czy inaczej na mecz nie zdążyłem więc nie wiem jak on wyglądał (a tyle się napisałem ;)). Wynik wysoki a paliwowi nie byli zmęczeni to najważniejsze dla Drowów informacje po tym spotkaniu.

Gocanówko 0 - 7 Metal-Dom
Maciej Kowalski 4, Łukasz Czarnecki, Marcin Ciesielski, Waldemar Panfil
Kiedy wpadliśmy na halę na tablicy widniał wynik 0:1, a kiedy wyszliśmy z szatni przebrani na nasz mecz było już 0:7. W sumie czego można było spodziewać po tym spotkaniu? Gocanówko już swoje zrobiło, czyli ograli nas, a metalowi potrzebują punktów do obrony tytułu.

Drowy 3 - 7 SP Japaks
Krzysztof Śliwczyński 2, Marek Adelski - Adam Stefański 3, Wojciech Królak, Arkadiusz Kaźmierczak, Artur Zaborowski, Jarosław Zawada

Choć było nas znowu tylko pięciu, z kolei ławka Japaksu pękała w szwach i w dodatku paliwowi łatwo ograli Racice i nawet się nie spocili, przystąpiliśmy do tego spotkania tylko z jednym celem.... wygrać. (oczywiście tutaj różne definicje zwycięstwa :P). Nasi rywale mieli spory apetyt nie tylko na kolejne trzy punkty, ale i sporą liczbę bramek. Od samego początku przez praktycznie całe spotkanie stosowali pressing na całym boisku. Wiadomo, że wcześniej czy później byśmy spuchli. W pierwszej połowie choć nasi przeciwnicy prowadzili grę to jednak nie stwarzali sobie zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. 2 z trzech zdobyli po naszych błędach (przy jednej obrońca zapomniał pójść za napastnikiem, a druga to już standard, czyli kiwanie się i strata ostatniego obrońcy ;)). tej trzeciej nie pamiętam. Pamiętam za to dwie nasze zdobycze bramkowe. Oba gole zdobył Krzysztof Śliwczyński, czyli nasz tegoroczny transfer, były to jego trafienia nr 5 i nr 6 w tym sezonie. Gol na 1:1 był trochę dziwny, a to dlatego, że spora liczba osób, w tym ja, nawet nie wiedziała, że padł. W zamieszaniu pod bramką rywala Kituch zdecydował się na strzał, a następne co widziałem to, to że bramkarz bierze piłkę zza bramki i chce wznawiać grę z "piątki". Tymczasem jeden z sędziów odgwizduje i pokazuje ręką w stronę naszej bramki i tu rodzi się pytanie co odgwizduje sędzia? Faul na Japaksu? Nie, to GOOOOOOOOOOOOL!!!. Mamy remis, szok. Szczerze mówiąc myślełem, że teraz się wkurzą, w sensie nasi przeciwnicy. Wiele się nie pomyliłem bo zdobyli jeszcze dwie bramki te po naszych błędach. Ponieważ jednak jesteśmy zespołem mrocznych elfów, które uwielbiają chaos, to w nieprawdopodobnych okolicznościach przyrody Kituch strzela bramkę kontaktową. Wykopuję piłkę do przodu, ta trafia w słupek bramki strzeżonej przez Darka Dumałę kompletnie go dezorientując a Krzysztof wbija piłkę do siatki na 2:3. Do przerwy wynik nie ulega już zmianie. Druga połowa to kompletny chaos, czyli coś co lubimy :D. Zaczynało nam już brakować sił (tzn. Adelowi i Romkowi) i nasze linie obronne nie były już tak zwarte. Adel nie miał już siły wracać więc zaryzykował pressing na połowie przeciwnika i zdarzył się cud. Nie dość, że odebrał piłkę, nie dał się przewrócić dwóm rywalom, odbijali się od niego jak od ściany i kładli jak zboże :D, to wyszedł sam na sam z bramkarzem. Próbwał założyć mu siatkę, ale Darek nie dał się nabrać, tyle, że odbita piłka wylądowała znów pod nogami Adela i ten się nie pomylił. GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOLL!!! Mamy remis na tablicy. Do końca spotkania zostało jeszcze jakieś 10 minut. Takiego przebiegu meczu nikt się niespodziewał. Niestety sędziowie zachowali się dla nas bardzo niekorzystnie i nie zakończyli meczu w tym momencie. To skandal jest! ;). No cóż, ostatnie minuty, to pomimo naszych usilnych starań, to cztery stracone bramki, w tym ta ostatnia równo z syreną kończącą spotkanie. To pokazuje, że paliwowi grali do samego końca i dążyli do zdobywania kolejnych bramek. Jak wspomniałem wyżej skończyły się nam zapasy energii i skończyło się na 3:7. Dla paliwowych było to udane popołudnie, zdobyli 6 punktów i strzeli aż 16 bramek tracąc tylko cztery. Dla nas był jeden z trzech najlepszych meczów w tym sezonie i na pocieszenie dodam, że więcej bramek paliwowym strzeliło do tej pory tylko PACIO (4 gole). W ogóle SP Japaks ma najlepszą obronę (13 bramek straconych) i najlepszy atak (38 zdobytch goli).

Racice 2 - 6 Strzelno
Marcin Piechnik, Marcin Wójciak - Tobiasz Czyściecki 4, Michał Kaszyński 2

To nie był dobry dzień dla Racic. W dwóch mecz nie zdobyli punktu a bilans bramkowy 3:15 też im chwały nie przynosi. Strzelno z kolei się rozpędza. Jeśli jeszcze dołożą więcej gry zespołowej to mogę nieźle namieszać w lidze, bo na razie to ich gra opiera się głównie na indywidualnych umiejętnościach. Do tego bardzo dużo biegają, czasem wydaje się, że za dużo, ale jak lubią to ich strawa ;). Wczoraj byli dużo lepsi od swoich przeciwników i koniec kropka. W ostatnich minutach obie drużyny przestały w ogóle bronić, pozostawiając na połowie przeciwnika dwóch, czasem trzech zawodników i liczyły na odbiór i szybkie kontry. Fajnie wyglądał ten radosny football.  

RPC Bebo 3 - 5 Szarlej
Waldema Kowalewski, Tomasz Jurkiewicz, Marcin Kulpiński - Robert Ciećka 2, Damian But 2, Adam Kropski

Bardzo fajny mecz. Obie ekipy mogły wygrać ten mecz, ale wygrał Szarlej bo ma w składzie Ciećkę. Już kiedyś pisałem, że jest on niezastąpiony dla Szarleja. Wczoraj zdobył bramkę już 25 sekundzie meczu. Ta bramka ustawiła całe spotkanie. W tym meczu też padła bramka kolejki a być może rundy. Zdobył ją strzałem z woleja Damian But. Do ciekawej sytuacji doszło 2 minuty przed końcem pierwszej połowy, kiedy to przy wyniku 1:2, Tomek L. chciał dodać dramaturgii pojedynkowi i sprezentował kapitalną okazję rywalowi na doprowadzenie do remisu. Tyle tylko, że jak się nie korzysta z prezentów to można dostać rykoszetem ;) i tak się stało. Zamiast wyrównać Bebo straciło trzeciego gola. W drugiej połowie co prawda rzucili wszystkie siły żeby odmienić losy meczu, ale później w koncówce tych sił brakuje.

ECS 2 - 3 NKA Kruszwica
Łukasz Woś 2 - Dawid Białkowski 2, Piotr Kaczmarzewski

Najbardziej dramatyczny mecz wieczoru. Pierwsz połowa to kolejny koncert ECS-u. Tak naprawdę to NKA grała piłką tylko na własnej połowie i to tylko dlatego, że rywale stosowali pressing tylko na własnej. Jeden gol do przerwy to wydawało się najniższym z możliwych wyników dla inowrocławian. Druga połowa przez siedem minut wyglądała tak jak cała pierwsza, a ECS zdobył drugiego gola i wydawało się, że jest po meczu. 2 minuty (od 7 do 9) wstrząsneły całą Halą, a na pewno przyjezdnymi. ECS pozwolił, żeby wydarzenia na boisku wymsknęły im się spod kontroli. Zapanował totalny chaos, w którym poukładana drużyna ECS-u nie potrafiła sobie poradzić, z kolei NKA w tym chaosie czuła się jak ryba w wodzie. Miejscowi potrzebowali dwóch minut na nie tylko doprowadzenie do remisu, ale nawet na wyjście na prowadzenie. 3 bramki, które pozbawiły ECS pozycji lidera w tabeli. Do końca spotkania panowała wymiana ciosów, ECS nawet wycofał bramkarza, jednak wynik nie uległ już zmianie i ekipa z Kruszwicy zgarnęła trzy punkty.

Pierwsze Tłoczenie - Pacio Pakość
Przełożony na 7 grudnia godz. 15:30

1 komentarz: