sobota, 19 sierpnia 2017

DROWY - MM TEAM 2:2

18 sierpnia 2017r. o godz. 19.15 mroczne elfy rozpoczęły pierwszy mecz rundy rewanżowej II ligi TKKF-u w Inowrocławiu (nazwa ligi jest troszkę inna, ale kto mi zabroni pisać jak chcę? ;)). Drużyna przeciwnika to sporo "dzieci", które mają zdrowie jak konie ;), czyli MM TEAM. W I rundzie trzy punkty zebrała młodzież wygrywając 8:5.Jestem tak obolały i zmęczony, że niewiele pamiętam, więc będzie chaos i bezsens, dla niezorientowanych jest naturalne środowisko drowów :D. Zacznę od tego, że z dziesięciu osób jakie wyliczył Kiedziol, które w tym sezonie reprezentują barwy czarno-czerwone, wczoraj stawiło się 8 (szok :D) graczy, niestety jednym z nieobecnych był Roman i kazali mi być na boisku przez cały mecz. Nadmienię, że w rolę kibica wcielił się mój syn Kadir, a z reguły kiedy on się pojawia na meczach to coś tam ugrywamy. Teoria do obalenia, ale to mój syn i mój tekst więc nawet nie próbujcie ;). Dobra zaczęliśmy meczyk i nawet nieźle to wyglądało przynajmniej z mojej perspektywy, czyli bramkarza, ponieważ niewiele się w moim polu karnym działo, szczególnie od kiedy na boisko pofatygował się Kituch wprowadzając ład i porządek w linii defensywnej i dodatkowo był pierwszym rozgrywającym, a kiedy jeszcze wszedł Dziadzia to mogłem iść na kawę ;). Jak wspomniałem pod naszą bramką niemal nic się działo, wiadomo, że czasem padł jakiś niecelny strzał z dystansu, czy zdarzył się rzut rożny, ale generalnie nie wiele miałem pracy przez większość pierwszej połowy. Z przodu z kolei próbowaliśmy znaleźć dziurę w defensywie MM TEAM, ale ta była szczelna i dobrze zorganizowana aż do momentu kiedy Kituch posłał długą prostopadłą piłkę (niestety nie pamiętam do kogo ;)) w polu karne i ten ktoś otworzył wynik meczu. Drowy MM TEAM 1:0. Wydawało się, że teraz pójdzie już górki, ale po pierwsze rywal został podrażniony i nie miał zamiaru się poddać, a po drugie miałem przebłysk geniuszu i wziąłem się za rozgrywanie, Muszę przyznać, że jestem w tym naprawdę dobry bo zaliczyłem kapitalną asystę. Podanie do nie pilnowanego napastnika a ten mając pustą bramkę wiedział co zrobić i to zrobił. Wynik 1:1, oczywiście podałem do gościa w czerwonej a nie czarnej koszulce :/. Do przerwy ani wynik, ani obraz gry nie uległ zmianie, tzn. obie strony próbowały ugryźć przeciwnika albo atakiem pozycyjnym, albo kontrą, wiadomo piłka nożna to prosta gra :D. Po przerwie panująca duchota zaczęła robić swoje i nie było już takiej dyscypliny w obronie, dotyczy to obu ekip. Raz z jednej raz z drugiej stronie boiska dochodziło do groźnych sytuacji podbramkowych. Było tego naprawdę sporo ponieważ większość zawodników, którzy zaangażowani byli w atak swojej drużyny najczęściej nie mieli już siły, aby wrócić do obrony kiedy przeciwnik ruszał z kontrą. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale po niemal 20 minutach szturmów na obie bramki i bardzo licznych tzw. setek tylko dwa razy piłka wpadła do bramki, a właściwie bramek, ponieważ ponownie najpierw Drowy wyszły na prowadzenie, a następnie MM TEAM wyrównał, tym razem nie zaliczyłem asysty ;). W obu drużynach po spotkaniu panował pewien niedosyt, bo wystarczyło wykorzystać jedną z dziesiątek okazji i zgarnąć trzy punkty, a tak mamy w sumie chyba sprawiedliwy remis, bo chyba jeśli nie strzelasz kilku setek czy dwusetek, albo Twój bramkarz podaje przeciwnikowi ;) to trudno jest wygrać mecz. Może następnym razem pozwolą mi być rezerwowym, przynajmniej pogram sobie z synkiem i nie zawalę żadnej bramki ;).


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz