środa, 21 czerwca 2017

Szczęśliwa siódemka, czyli 3 punkty dla Drowów :D

W ramach 7 kolejki II ligi inowrocławskich rozgrywek mroczne elfy zmierzyły się z sokołami. Po sześciu kolejkach dorobek obu ekip nie powala ;). Swoją drogą jak patrzę na tabelę z przedwczoraj, to tylko dwie drużyny mają rozegrane 6 spotkań, lider Elprim oraz nasz przeciwnik w 8 kolejce Profinman.
Pięć drużyn rozegrało po 5 meczów, a trzy ekipy po 4. W każdym bądź razie kiedy zobaczyłem, że moje mroczne elfy oddały mecz walkowerem w zeszłym tygodniu to nie wytrzymałem, rzuciłem wszystko i wróciłem do kraju, żeby więcej takich przykrych chwil nie przeżywać ;). Nasz wczorajszy rywal miał na koncie jeden punkt i o ten jeden więcej niż my. Ponieważ w dolnej części tabeli jest nie duża różnica punktowa to zwycięstwo w tym meczu mogło pomóc w walce o miejsca 5-10. Po tym przydługim wstępie już nie chce mi się pisać więcej, chyba wyszedłem z wprawy. O 18.55 lub coś koło tego sędzia nakazał, wręcz zmusił nas do rozpoczęcia gry. Od samego początku był nam nie przychylny. Na pytanie, kiedy koniec, odpowiedział, że mamy jeszcze dwie połowy meczu :(.
Nic więc dziwnego, że w takich okolicznościach przyrody szybko straciliśmy pierwszą a wkrótce również drugą bramkę. Zapomniałem dodać, że obie drużyny przystąpiły do tego meczu w pełnych składach tyle, że bez rezerwowych. Nie pamiętam już, czy przy 0:2, czy przy 0:3 nasze stan załogi powiększył się o jednego, ponieważ na pomoc przybył Pyndzia. To był moment, który odmienił najpierw moje, a z czasem również całego spotkania losy. Dzięki temu mogłem oddać się mojej ulubionej części piłki nożnej, czyli leżenia na "ławce" rezerwowych. Choć nasze akcje nie stały się jakoś specjalnie przemyślane i zorganizowane, to jednak od czasu do czasu pod bramką Sokoła robiło się ciekawie. Efektem naszych usilnych starań oraz częstym niedokładnością w ofensywie przeciwników udało się jeszcze przed przerwą doprowadzić do wyniku 2:3. Druga połowa zaczęła się dla nas bardzo dobrze tzn golem na 3:3. Ten wynik nie utrzymał się jednak zbyt długo i znów mroczne elfy musiały gonić. Rywale zaczęli już szanować prowadzenie do końca spotkania było już blisko aż tu trach i ponownie remis 4:4. Pod koniec meczu nikt nie chciał już ryzykować, ale Drowy miały jednak większą ochotę do atakowania i choć przez większą część meczu Sokół właściwie kontrolował grę, to ostatnie kilka minut nie potrafił opanować sytuacji. Kiedy w końcu rywale skonstruowali jakąś akcję pod naszą bramką, po której piłka wylądowała na słupku, to już następna skończyła się stratą piłki mniej więcej na linii środkowej boiska po której, 3 mrocznych elfów atakowało dwóch sokołów. Lampart pędzący z piłką środkiem, mając do dyspozycji po bokach dwóch skrzydłowych zdecydował się na strzał zza pola karnego, czym zupełnie zaskoczył bramkarza i po raz pierwszy,  i za razem ostatni Drowy objęły prowadzenie w tym meczu. Po kilkudziesięciu sekundach sędzia zakończył to spotkanie. Dzięki temu zwycięstwu awansowaliśmy na 8 miejsce, przynajmniej do zakończenia dzisiejszego meczu Profinmana (2 pkt) z Salonami Optycznymi Fras (12 pkt). Na koniec dodam, że miałem swój udział przy najpiękniejszym golu w tym spotkaniu, kiedy to Kiedziol "centrostrzałem" (ciekawe słowo, to chyba Kazimierz Węgrzyn wprowadził je do słownika ;)) z połowy boiska pokonał bramkarza Sokoła, to zdaję się był gol na 2:3.
Gwoli statystyk na meczu stawili się: Chodor, Dziadzia, Kiedziol, Lampart, Pyndzia, Roman (bramkarz), i najlepszy rezerwy bez parcia na boisko, czyli ja :D. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz