środa, 11 czerwca 2014

DROWY - DARPOL

Meczem z "Szarlejem", znaczy z Darpolem ;) zakończyliśmy I rundę II ligi TKKF Inowrocław na Orliku. Zważywszy na historię naszych spotkań i uwzględniając, że bramki na orliku są większe niż na hali, obstawiałem wynik coś między 20 a 30 goli różnicy. Tylko wtajemniczeni wiedzą na czyją korzyść ;). Dla przypomnienia, Szarlej to jest zespół, któremu DROWY strzeliły pierwszego gola w swojej historii. Miało to miejsce 5 listopada 2005r. w 3 kolejce II edycji KLPH w Kruszwicy. Choć końcowy wynik był dla nas niekorzystny, to bramka, którą zdobyłem (tak to byłem ja, ach ta skromność :D) wzbudziła większy entuzjazm na trybunach niż 18 goli zdobytych przez ekipę Tomka Lewandowskiego.  
Pomimo tego, że niemal wszystkie nasze pojedynki toczyły się na hali a nie na boiskach trawiastych, to znamy się jak "łyse konie", w dodatku w obu ekipach jest sporo graczy naprawdę łysych :D, co prawda mają przewagę w tym względzie, ale np. w wadze bijemy ich na głowę :P.
Pierwsza połowa wyglądała niemal jak wszystkie nasze dotychczasowe mecze. Darpol długo utrzymuje się przy piłce "wprowadzając" swojego bramkarza w pobliże naszego pola karnego i stwarzając sobie w ten sposób przewagę liczebną szuka okazji do zdobycia bramki. My w tym czasie cały czas biegamy w obronie. Niestety, już po kilku minutach popełniłem pierwszy błąd nie przypilnowałem "krótkiego" słupka i Tomasz Lewandowski II z zimną krwią to wykorzystał. Na dodatek miał wybór, mógł również podawać wzdłuż bramki do niepilnowanego kolegi. Tym razem wybrał dobrze. Następne minuty nie przyniosły zmiany obrazu gry. Nasze próby ataku kończyły się z reguły przy linii środkowej boiska. W obronie jednak graliśmy coraz lepiej. Chłopaki co chwila blokują strzały naszych rywali. Romek od razu jak tylko pojawił się na placu gry, w ciągu bodajże pięciu sekund dwukrotnie ratuje nas od straty bramki. Po chwili podanie w polu karnym do niepilnowanego napastnika przecina Kiedziol. Było coraz goręcej pod naszą bramką, ale broniliśmy się ofiarnie. Oczywiście przytrafiały się błędy i jeden z nich mógł nas drogo kosztować. Ponownie strzelec pierwszej bramki, wpada w pole karne oddaje strzał, piłka mija o centymetry najpierw moją nogę, następnie nogę Sławka Bonieckiego, w końcu odbija się od słupka i przekracza linię bramkową. UFF mamy aut bramkowy :D. No, cóż nie zawsze trzeba samemu kończyć ;). W odpowiedzi, przy naszym polu karnym piłkę przejmuje Kiedziol, zwodem mija przeciwnika, prowadzi piłkę na połowę Darpolu. Następnie podaje do Adela, który oddaje futbolówkę Kiedziolowi. Łukasz wrzuca ją na długi słupek, gdzie czeka już Lampi i mamy 1:1. Co za akcja. Kolejne minuty to polowanie na błędy Darpolu i próba "ukucia" ich ponownie. Po kilku minutach Adel ponownie znajduje się w pobliżu pola karnego rywala i oddaje strzał po ziemi. Piłka leci wprost w ręce bramkarza, ale nagle tor jej lotu zostaje zmieniony po odbiciu się od nóg jednego z obrońców i DROWY wychodzą na prowadzenie!!! No, tego to nie spodziewał się chyba nikt :D. Minuty płynęły a mroczne elfy dzielnie się bronią i coraz odważniej atakują. Wiadomo, że jak atakujesz to możesz nadziać się na kontrę :(.  No cóż rozklepali nas i do przerwy mamy remis. Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza. Drowy dobrze się bronią i cierpliwie czekają na swoją okazję, a Darpol cały czas prowadzi atak pozycyjny wykorzystując bramkarza. Nikt nie chciał stracić bramki ponieważ o końcowym wyniku mógł zadecywać właśnie jeden gol. Tak było, a "złotą" bramkę zdobył człowiek, który wyraził zgodę aby Drowy zagrały w organizowanej przez niego halówce w Kruszwicy, czyli TOMASZ LEWANDOWSKI I. Po trzeci, trafieniu Darpol szanował piłkę a bramkarz nie pojawiał się już pod naszą bramką. Mroczne elfy miały swoje okazje na wyrównanie. Dwukrotnie graliśmy z przewagą jednego gracza, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Przy pierwszej karze prowadzący zawody wybrał średni dla nas moment na ukaranie rywala, ponieważ wychodziliśmy 2 na 1 z bramkarzem, ale jak stwierdził jeden z przeciwników i tak by nic z tego nie było ;). Fajną szansę miał Adel, ale niestety nieczysto trafił głową w piłkę i bramkarz bez problemu złapał piłkę. Po naprawdę dobrym meczu, po raz kolejny to przeciwnik zgarnia całą pulę, a mroczne elfy odchodzą z kwitkiem. Nie ma co się załamywać, więcej jest powodów do radości np. mamy wakacje a później runda rewanżowa. W międzyczasie będziemy brać udział we wszystkich imprezach jakie się da :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz