W rozegranym w dniu dzisiejszym spotkaniu DROWY - Wodociągi padł wynik 2-7. Końcowy rezultat wskazuje, że drużyna "dostawców wody" była lepsza. Nie czarujmy się tak nie było. Dwóch zawodników Wodociągów jest pod względem technicznym lepszych niż cała nasza drużyna, ale piłka nożna jest grą zespołową, a pod tym względem my byliśmy lepsi.
Co prawda od początku meczu nasze akcje ofensywne nie wyglądały na zorganizowane, ale to my zdobyliśmy pierwsi gola (bramka Arka Perzyńskiego - o ile się orientuję w polu 5 metrów bramkarz nie jest już nietykalny od zgodnych z przepisami gry w piłkę nożną ataków zawodnika drużyny przeciwnej a gwizdek sędziego o ewentualnym faulu na bramkarzu kiedy już wszyscy zawodnicy DROWÓW zdążyli wrócić na własną połowę co najmniej "cuchnie")) i to my mieliśmy prowadzić w tym spotkaniu. Natomiast do zaangażowania w obronę nie można mieć zarzutów do żadnego z zawodników DROWÓW. Zdarzały się błędy indywidualne, ale pokażcie mi drużynę zawodową, która ich nie popełnia. Niestety o końcowym wyniku zadecydował prowadzący te zawody sędzia Łucjan Trajder. Ma on swoje zdanie na ten temat, ale nawet zawodnicy drużyny przeciwnej w większości jego decyzji przyznawali nam rację. Moim zdaniem dał naszym rywalom 3 bramki. Pierwsza to gol zdobyty przy stanie 0-0 przez Arkadiusza Perzyńskiego, czyli byłoby 1-0 dla nas. Druga i trzecia bramka, to gole zdobyte po faulach zawodników Wodociągów na 0-1 i 2-6. Były też inne kontrowersyjne decyzje sędzięgo, które w mniejszym lub większym stopniu na wynik, a już z pewnością na postawę naszych zawodników, miały wpływ. Nie będzie dziś ocen występu poszczególnych zawodników DROWÓW ponieważ byłaby ona niesprawiedliwa. Nie można przecież dać zawodnikom średnich ocen na poziomie 4-5 jeśli przegrali mecz 5 golami. Szkoda, że nawet w sporcie uprawianym przez amatorów, a przynajmniej 90% z reprezentujących Stowarzyszenie "DROWY" takimi jest, zdarzają się wypaczenia wyników przez prowadzących zawody.
Co prawda od początku meczu nasze akcje ofensywne nie wyglądały na zorganizowane, ale to my zdobyliśmy pierwsi gola (bramka Arka Perzyńskiego - o ile się orientuję w polu 5 metrów bramkarz nie jest już nietykalny od zgodnych z przepisami gry w piłkę nożną ataków zawodnika drużyny przeciwnej a gwizdek sędziego o ewentualnym faulu na bramkarzu kiedy już wszyscy zawodnicy DROWÓW zdążyli wrócić na własną połowę co najmniej "cuchnie")) i to my mieliśmy prowadzić w tym spotkaniu. Natomiast do zaangażowania w obronę nie można mieć zarzutów do żadnego z zawodników DROWÓW. Zdarzały się błędy indywidualne, ale pokażcie mi drużynę zawodową, która ich nie popełnia. Niestety o końcowym wyniku zadecydował prowadzący te zawody sędzia Łucjan Trajder. Ma on swoje zdanie na ten temat, ale nawet zawodnicy drużyny przeciwnej w większości jego decyzji przyznawali nam rację. Moim zdaniem dał naszym rywalom 3 bramki. Pierwsza to gol zdobyty przy stanie 0-0 przez Arkadiusza Perzyńskiego, czyli byłoby 1-0 dla nas. Druga i trzecia bramka, to gole zdobyte po faulach zawodników Wodociągów na 0-1 i 2-6. Były też inne kontrowersyjne decyzje sędzięgo, które w mniejszym lub większym stopniu na wynik, a już z pewnością na postawę naszych zawodników, miały wpływ. Nie będzie dziś ocen występu poszczególnych zawodników DROWÓW ponieważ byłaby ona niesprawiedliwa. Nie można przecież dać zawodnikom średnich ocen na poziomie 4-5 jeśli przegrali mecz 5 golami. Szkoda, że nawet w sporcie uprawianym przez amatorów, a przynajmniej 90% z reprezentujących Stowarzyszenie "DROWY" takimi jest, zdarzają się wypaczenia wyników przez prowadzących zawody.
Nie mam nic osobiście przeciwko sędziującemu ten mecz, ale ponieważ to nie jest tylko moje zdanie, wysłuchałem opinii również innych osób obserwujących to spotkanie a także kilku innych zawodów prowadzonych przez tę osobę uważam, że osoby odpowiedzialne za organizację tej poniekąd fantastycznej imprezy, powinny zastanowić się nad powierzeniem funkcji sędziego komuś innemu (decyzje podjęte na podstawie przysłowiowego krzyku nie wzbudzają autorytetu wśród zawodników ani kibiców), albo prowadzić zawody przez dwie osoby. Rzadko oceniam pracę sędziów, ale tym razem uważam, że ona miał decydujący wpływ na wynik końcowy spotkania. Dziękuję wszystkim DROWOM, za podjętą walkę i proszę o nierezygnowanie z uczestnictwa w zawodach organizowanych przez TKKF pomimo niesprawiedliwemu traktowaniu naszego zespołu. Pamiętajcie, że gramy dla siebie i zabawy a nie dla wyniku, na który nie zawsze ma wpływ postawa sportowa. Wodociągi nie wygrały dlatego, że grały lepiej od nas, ale dlatego, że w odpowiednich momentach nasze "skrzydła" zostały podcięte przez prowadzącego zawody.
Amen
OdpowiedzUsuńgwizdanie autu, gdy piłka jest pół metra jeszcze przed linią krańcową boiska mówi samo za siebie, do tego dodać głosy obserwujących mecz zawodników drużyny przeciwnej...
OdpowiedzUsuńMoże na takie mecze potrzeba dwójkę sędziów?
Wpisowe 2 razy wyższe niż w ościennych ligach.