wtorek, 25 sierpnia 2015

DROWY - TG SOKÓŁ 3:2

Runda rewanżowa rozpoczęła się dla mrocznych elfów w najlepszy możliwy sposób. W dniu dzisiejszym odnieśliśmy drugie zwycięstwo w tym sezonie, podobnie jak tydzień temu wygraliśmy 3:2, tym razem rywalem była drużyna TG Sokół. Było to równocześnie pożegnanie wspaniałego, najlepszego itd. ... mnie.
Jest już późno więc będę się streszczał. Ponownie na listę strzelców wpisali się Rafis i Romek, tyle, że dziś Romciu zdobył dwa gole a szwagier jednego. Do przerwy było to słabe spotkanie, sytuacji pod bramkowych z obu stron było jak na lekarstwo. Całe szczęście, że nasz Skarbnik zachował się najprzytomniej w polu karnym rywala i otworzył wynik spotkania. Na dobre to obie ekipy rozkręciły się w drugiej części meczu. Sokolnicy próbowali odrobić jednobramkową stratę, a mroczne elfy strzelić drugiego gola i uspokoić grę. Po wymianie ciosów, Romek podwyższył wynik precyzyjnym strzałem z przed pola karnego tuż przy słupku, bramkarz Sokoła nawet nie interweniował. Wydawało się, że teraz już będzie z górki. Niestety rozluźnienie wkradło się w szeregi mrocznych elfów i defensywa zaczęła popełniać coraz prostsze błędy. Efektem jednego z nich był gol kontaktowy. Sokół nabrał wiatru w żagle i coraz gorącej było w naszym polu karnym. Rywale mieli kilka setek, jednak jakoś udawało nam się wychodzić z opresji obronną ręką, albo pudłowali, albo obrońcy blokowali strzały a raz piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatniej chwili wybił Kiedziol. Przez minutę musieliśmy się bronić w osłabieniu ponieważ jeden z naszych graczy został ukarany za faul taktyczny. Niespodziewanie gola na 3:1 zdobył Rafis, wtedy uwierzyłem, że wygramy i postanowiłem w swoim ostatnim meczu strzelić jakiegoś gola. Sądząc, że zostało 2-3 minuty ruszyłem w pole karne Sokoła. Raz miałem nawet pół szansy. Rafis zagrał do mnie piłkę, jednak trochę za krótko, za wszelką cenę próbowałem oddać strzał, nawet rzuciłem się wślizgiem, ale obrońca był szybszy i nie dość, że wybił gałę z pola karnego to jeszcze załatwił mi niezłego siniaka na lewej nodze. Kiedy ja próbowałem zaistnieć w ofensywie, rywale stworzyli sobie trzy super okazje do strzelenia gola. Mając w sumie pustą bramkę popełniali jednak aż komiczne błędy i albo tracili piłkę w środku boiska, albo po niecelnych podaniach mieliśmy rzuty z autu. Skoro nie strzelili trzy razy myślałem, że już nie strzelą, myliłem się. Zrobiło się 3:2 i co ciekawe sędzia nie zamierzał jeszcze kończyć meczu. Ostatnie minuty to całkowita dominacja rywali. Zamknęli nas w naszym polu karnym, ale do ostatniego gwizdka sędziego broniliśmy się ofiarnie i co najważniejsze skutecznie.
Tak, czy inaczej było to dla mnie zakończenie już sezonu i raczej pożegnanie z Drowami, następne opisy ma pisać Lampi, który również przejmie część obowiązków związanych z organizacją turniejów. Prawdopodobnie mroczne elfy nie będą już grały w kruszwickiej halówce, natomiast w inowrocławskich rozgrywkach, po odejściu kilku graczy z Janikowa (założyli swoją drużynę :)), być może zastąpi ich Kituch i spółka :D.
Było to zajebiste 10 lat, dzięki wszystkim i żeby nie było tak różowo "Ja tu jeszcze wrócę!!!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz