W ostatnim meczu przed przerwą wakacyjną waleczne mroczne elfy, pomimo wielu nieobecności i kilku kontuzjowanych graczy na boisku, po krwawym boju zatrzymały Kitucha. Pozostałych cukierników już niespecjalnie ;).
Dotarło nas sześciu, w tym świeżo po antybiotykach Lampi, pomimo ruszających się zębów Rafis, a także Adel, Kiedziol, Romek i oczywiście ja, bo niby skąd bym o tym wszystkim wiedział? ;) Od samego początku spotkania było widać, że jesteśmy lepsi i nie musimy niczego udowadniać. :P Cukiernicy stosowali wysoki pressing, który nie robił na nas żadnego wrażenia. Spokojnie wymienialiśmy piłkę pomiędzy obrońcami i mną. Naszym jedynym problemem było to, że nie mogliśmy jej przekazać naszym kolegom znajdującym się na połowie przeciwnika. Pierwszą dobrą okazję miał Rafis, kiedy to Kiedziol związał walką dwóch rywali i wypuścił do przodu wspomnianego Rafisa, ten wygrał pojedynek z Kituchem i pomknął w pole karne rywala. Nie dał żadnych szans bramkarzowi i GOOOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLLL!!! Była to bramka na 1:3, albo 4, ponieważ w między czasie cukiernicy z kilkunastu okazji właśnie trzy albo cztery wykorzystali. Wynik był rozstrzygnięty już do przerwy więc drugą połowę mogliśmy grać bez stresu. Niestety nie dość, że moja kostka znów się odezwała, to jeszcze przy jednej z interwencji źle ułożyłem dłoń przy odbiciu piłki i nie byłem w stanie już dalej bronić. Na bramkę powędrował Romek i miał co najmniej kilka świetnych interwencji. Jednak rozpędzeni cukiernicy co raz mocniej naciskali i bezwzględnie wykorzystali fakt, że praktycznie statystowałem na boisku więc właściwe grali w przewadze. Choć zdobyli 12 goli, co nie jest jeśli chodzi o nasze wyniki jakimś kosmicznym rezultatem, to mroczny elf Kituch, grający tym razem w czerwonej koszulce, nie przyłożył do tego swojej nogi. ;).
Od dziś mamy wakacje i odpoczywać od piłki będziemy aż do 18 sierpnia. Będzie to czas na relaks oraz wyleczenie kontuzji a także zebrania nowego zapału do grania w rundzie rewanżowej.
Do zobaczenia na boisku w sierpniu :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz