sobota, 8 listopada 2014

DROWY - TRANS 5:2

Dziś w ramach trzeciej kolejki KPLH Drowy zmierzyły się z TRANS Kruszwica, czyli nową ekipa w kruszwickich rozgrywkach. Po cichu, mając w pamięci pierwsze dwie kolejki oraz fakt, że mamy całkiem silną ekipę, liczyliśmy na zwycięstwo w tym pojedynku. Na dodatek na hali po raz pierwszy pojawił się mój synek i trafił na zdjęcie drużynowe, to był dobry znak ;).
Sam mecz zagraliśmy bardzo dobrze, tym razem to my graliśmy piłką a przeciwnik musiał za nią gonić. Zaczęliśmy bardzo skoncentrowani i narzuciliśmy swój styl gry. Już w pierwszych minutach stwarzaliśmy sobie groźne sytuacje. Jednak bramkarz naszych przeciwników wyczyniał prawdziwe cuda broniąc nieprawdopodobnie. Na dodatek Lampi postanowił pobić rekord w liczbie zmarnowanych "setek". Piłkę rozgrywaliśmy spokojnie od własnej bramki i o dziwo dziś nie był "elektryczny" ;). Przeciwnicy z kolei odpowiadali najczęściej faulami już pod naszą bramką. Wszystko mieliśmy pod kontrolą, ale jest takie powiedzenie "nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić" no i się zemściły. Strata (naprawdę było ich dziś tylko kilka) zakończyła się rzutem wolnym w pobliżu naszego pola karnego. Zawodnicy Transu zagrali piłkę lekko do tyłu i Konrad Krzesiński oddał strzał, po którym przegrywaliśmy 0:1. Piłkę zobaczyłem dopiero jak wyciągałem ją z siatki bo przede mną ustawił się zawodnik rywali. Na szczęście dziś to my byliśmy "profesorami" futsalu i bardzo szybko doprowadziliśmy do wyrównania. Po kolejnych kilku minutach cierpliwość sędziów dla ostrych zagrań transportowców się skończyła i jeden z nich powędrował na ławkę z jednominutową karą. Trzeba przyznać, że przez niemal 60 sekund skutecznie się bronili, ale tuż przed końcem kary Rafis miał dosyć rozgrywania piłki jakbyśmy mieli z nią wejść do bramki i huknął z niemal połowy boiska po ziemi tuz przy słupku i zasłonięty bramkarz nie zdążył odbić piłki. Mroczne elfy objęły prowadzenie i nie oddały go już do kończ spotkania. Druga połowa to już całkowite panowanie nad wydarzeniami na boisku. Gdybyśmy mieli chociaż 25-30% skutecznością to z pewnością na tablicy wyników po stronie zdobyczy mielibyśmy dwucyfrówkę, a tak no cóż. Było 3:1, potem 4:1, następnie po rzucie rożnym tak nieszczęśliwie odbiłem piłkę, że ta trafiła w atakującego wślizgiem rywala i wpadła do bramki :(, czyli 4:2. Wszelkie nadzieje na odwrócenie losów spotkania rywalom wybił Kiedziol, który zdobył gola na 5:2. Takim wynikiem zakończył się ten pojedynek. Bramki dla mrocznych elfów strzelali:
Łukasz Kiedzik 2, Rafał Kubiak, Krzysztof Śliwczyński, Kamil Górny
Po bardzo dobrym meczu (oczywiście w naszym wykonaniu) zdobyliśmy pierwsze punkty. Za tydzień naszym przeciwnikiem będzie Japaks, który w dość ciekawych okolicznościach przyrody (przyszli w pięciu, przy stanie 1:3 bramkarz otrzymał żółtą kartkę, więc grali w osłabieniu) przegrał dziś 2:11 z Racicami, czyli kolejne trzy punkty trafią na konto... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz