niedziela, 7 lutego 2016

DROWY - POGOTOWIE 4:4 oraz w skrócie XIII kolejka

Derby w całej swej okazałości przyniosły wszystko co w piłce i w sporcie lubimy.

Posłużę się terminologią bokserską, bo mecz miał specyfikę walki Gołoty w Riddickiem Bowe, choć nikt poniżej pasa nie bił. Jednak prawda jest taka że Pogotowie już leżało na talerzu i podane do stołu, ale spod noża przytomnie czmychnęło. Kiedy wynik na nie działającej tablicy pokazywał 3:0 dla naszych graczy, potomkowie Andrzeja, nie w pierwszej linii z nieznanych dotąd przyczyn byli myślami gdzie indziej. Loki marzył o nowej ciężarówce, Mały kończył trzeci maraton, Rafis .... chyba nikt nie wie o czym marzy Rafis, Pyndzia jeszcze nie wrócił z urodzin babci a Kiedziol miał zwyczajnie zły poranek.
W tym czasie kiedy ja zastanawiałem się nad wyższością węzła windsor od prostego Pogotowie strzelało nam bramki do czterech włącznie. W momencie przebudzenia przegrywaliśmy 3:4 i była końcówka meczu. Jakimś cudem po golu Rafisa wyrównujemy.
W podsumowaniu dodam już na poważnie że mecz mógł wyglądać na interesujący. Scenariusza nie powstydził by się sam Hitchcock. Były ładne gole, zwroty akcji, nie uznana a być może prawidłowo zdobyta bramka przeciwnika i była walka czasem i wręcz.

Bramki: Rafis, Kiedziol, Pyndzia, Lampart
Asysty: Loki, Lampart, Mały

A pozostałe spotkania wyglądały następująco:

Trans - Tom  MPK 5:4
Właściwie jeszcze na kilka minut przed zakończeniem spotkania MPK wygrywało jedną bramką. Trans Tom cisnął jednak do końca i udało się nawet zdobyć 3 punkty. Niespodzianki nie było, szkoda.

Wodociągi II - Piekuś 5:1
Od samego początku Wodociągi przejęły inicjatywę, grali chyba w najsilniejszym możliwym składzie. Piekuś podjął rękawicę kiedy Polanisz zdobył efektownego gola kontaktowego na 2:1. I to by było tyle z ich strony, bo potem Wodociągi strzeliły jeszcze 3 gole. W końcówce zwłaszcza jeden z graczy Piekusia miał problem z utrzymaniem nerwów na wodzy i prócz słownych dość niewybrednych inwektyw pod adresem zawodników z własnej drużyny, posłużył się brutalnym faulem na zawodniku Wodociągów. Ale to nie był najbrutalniejszy mecz tej kolejki.

Sokół - Floryda 1:5
Mecz zapowiadał się na najbardziej zacięty, ale niestety okazał się także brutalny. Do przerwy jeszcze nudno 1:2 ale po przerwie zaczęło się prawdziwe granie. Floryda podwyższa na 3:1 ale po paru minutach gra w osłabieniu dwóch na czterech. Sokół nie skorzystał z okazji a niedługo potem wpada w kolejne kłopoty. Po faulu na Cegielskim ten sam pragnie wymierzyć sprawiedliwość kopnięciem piłki z stronę przeciwnika i dostaje wykluczenie do końca meczu. Po chwili sam sprawca siedzący na ławce również dostaje żółty kartonik. Prawdopodobnie powiedział coś czego sędzia Grzegorz usłyszeć nie powinien. Żółte kartki nie studzą gorących głów bo do ręcznej utarczki znów doszło na parkiecie, tym razem mecz kończy kolejny gracz Sokoła. Tym sposobem rozbity Sokół traci czwartego i piątego gola, zdaje się że wszystkie bramki dla Florydy zdobył młody gracz z nr 3 (edit: Zalewski Mateusz).

Rembis -2 P. inż II 4:2
Wojskowi mają chyba problemy kadrowe, w zeszłej kolejce grali w składzie -1, a dziś chociaż mieli regulaminowy skład to już nikogo na ławce nie było. Rembis punktował z biegiem czasu podmęczonych żołnierzy i kiedy kolejne bramki zdawały się tylko kwestią czasu po dwóch kontrach przeciwnik doprowadził do stanu 4:2. Brawa za ambicję dla II pułku ale to Rembis pewnie inkasuje 3 punkty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz